Jak o nas kłamią
Oj Karolu, Karolu
Oj dostało się ministrowi Czesławowi Siekierskiemu, koalicji rządzącej, sądom i oczywiście przy okazji Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Od kogo? Oczywiście od Karola Faszczewskiego. Za co? Za to, że zdaniem naszego adwersarza rządzący nie zmienili od czasu jej powstania ustawy o społeczno-zawodowych organizacjach rolników. Karol słusznie zauważa, że ustawa ma już ponad 40 lat i dlatego wymaga zmian. Nie wiemy, czy reformator z Podlasia będzie domagał się w związku z tym likwidacji wszystkich kółek, które dzięki tej ustawie powstały? Obawiamy się jedynie, że Karol zacznie kwestionować wszystkie akty prawne, które są starsze od niego, czyli np. Kodeks cywilny, Kodeks postępowania administracyjnego czy prawo o stowarzyszeniach, ale w sumie dziękujemy historii, że urodził się przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Na marginesie, wskazujemy, że krytykowana ustawa była już dziewięciokrotnie nowelizowana, a ostatnia zmiana miała miejsce w ubiegłym roku. Ale nic to, według Karola ministrowi Siekierskiemu powinno być wstyd, bo ma poprawne relacje z Polską Federacją Hodowców Bydła i Producentów Mleka, która według oceny Faszczewskiego jest strukturą niedemokratyczną i nie przestrzega praworządności. Dziwny to zarzut skoro w tym samym dniu delegaci PFHBiPM uchwalali zmiany do statutu istotnie wspierające małe związki zrzeszone w jej strukturze, a za zmianami głosowało 95% zebranych delegatów. Rozumiemy, że tam, gdzie jest zgoda i współdziałanie, tam nie może być mowy o demokracji. Współpraca ministra z organizacją zrzeszająca kilkanaście tysięcy hodowców, będącą jedynym pełnoprawnym reprezentantem środowiska hodowców bydła i producentów mleka w Polsce jest solą w oku, w sytuacji gdy w byłym macierzystym związku hodowców pana Karola od ponad roku trwa spór o to, kto jest prezesem.
Kto jest tym prezesem
Gazety i media społecznościowe zelektryzowała wiadomość, że spór sądowy na Podlasiu został zakończony, a prezesem jest Tomasz Cieślik. Na siłę rzeczywistość prawną miała zmienić rzeczywistość medialna. Tylko na stronach Federacji pojawiło się rzeczowe wyjaśnienie, że do czasu zakończenia postępowania sądowego zabezpieczenie udzielone przez sąd pozostaje w mocy, a prezesem pozostaje Stanisław Żochowski. Potwierdzenie tych słów przyniosła nasza ulubiona gazeta, przytaczająca wypowiedź mecenasa Marcina Pasternaka, który wskazał, że po wyroku pierwszej instancji związek wystąpił z wnioskiem o uchylenie zabezpieczenia. Oznacza to, że w dniu, w którym oddajemy niniejszy numer do druku, podlaskim związkiem kieruje Stanisław Żochowski.
Konkurencja nadchodzi, czyli Waldek, uzdrowiciel rynku
Podobno za chwilę polski rynek usług hodowlanych podbije nowa spółka „E – Ocena Polska sp. z o.o.”. Za inicjatywą stoi na razie Mazowiecki Związek Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Jak możemy przeczytać, za ok.10 zł netto hodowca, który sam wydoi krowę, dostanie przejrzyste i czytelne dane, a usługa będzie świadczona na najwyższym poziomie. Cóż, obietnice piękne, pozostaje pytanie, dlaczego panowie powołują spółkę, a nie związek. Ci sami ludzie tak mocno krytykowali, gdy PFHBiPM 20 lat temu powołała spółkę do świadczenia niektórych usług, a teraz idą w nasze ślady. Ciekawe, kto będzie prezesem i skąd będzie pochodził kapitał na uruchomienie tej inicjatywy. Poczekamy do października albo do stycznia, bo panowie jeszcze nie wiedzą, kiedy będą gotowi. Powiem szczerze, kibicujemy i czekamy. Nieśmiało wskazujemy, że metoda, którą panowie wskazujecie w wersji za 10 zł w Federacji kosztuje nieco ponad 8 zł. Ale nie droczmy się o szczegóły, chętnie zmierzymy się merytorycznie, porównamy metodę, dane, sposób ich przekazania oraz oczywiście koszty funkcjonowania nowej spółki. Pamiętajcie tylko proszę o drobnym fakcie, że wszystkie laboratoria PFHBiPM posiadają certyfikację ICAR i pracują na podstawie nowoczesnych programów komputerowych. A zatem uzdrowiciele do dzieła, tylko żeby nie było jak w tym starym dowcipie, że podobno w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody… A właśnie, jeżeli chodzi o limuzyny, które tak bolą „niemogącego się doczekać objęcia fotela prezesa” Tomasza Cieślika, to kupiliśmy nie jedną, a 400, dla zootechników, czego i panom życzymy.