Krowa ciężko (nie) pracuje…

Utrzymywane obecnie krowy mleczne dają bardzo dużo mleka. Nie tylko w porównaniu z krowami tych gatunków bydła, które żyją w naturze. Ich wydajność jest też wielokrotnie wyższa, niż jeszcze sto lat temu wydajność krów udomowionych. Czy zatem współczesne krowy mleczne nie dają czasem tego mleka za dużo?

tekst: dr Krzysztof Słoniewski, zdjęcia: Mateusz Uciński, Zach Straw

Jednym z częstych zarzutów pod adresem współczesnej produkcji mleka jest „nieludzka eksploatacja” krów mlecznych. Zarzut ten jest często podnoszony w ramach akcji „Białe kłamstwa” i innych kampanii, których celem jest dyskredytowanie przemysłowej produkcji mleka. Zdaniem osób, które używają tego argumentu, hodowcy zmuszają krowy do produkowania nadmiernej ilości mleka, co przysparza im cierpień i jest powodem ich krótkiego życia. Z drugiej strony, wielu ludzi postrzega życie krów z perspektywy tego wierszyka dla dzieci napisanego przez Zbigniewa Dmitrocę:

Krowa ciężko nie pracuje,
ciągle tylko trawę żuje.
Kiedy się do syta naje,
dużo mleka ludziom daje

A gdzie jest prawda?

Zacznijmy od tego, że współczesna krowa rzeczywiście dużo mleka ludziom daje. W stadach, które są w Polsce objęte oceną wartości użytkowej, przeciętna krowa dała w ubiegłym roku 8837 kg mleka o zawartości 3,42% białka i 4,13% tłuszczu[1]. A to oznacza, że w tym mleku dostarczyła około 300 kg białka i blisko 370 kg tłuszczu. Gdybyśmy przeliczyli to białko na mięso uzyskiwane z tuczników, to jedna krowa produkuje tyle białka, ile się znajduje w 1100 kg mięsa wieprzowego. Taką ilość mięsa uzyskuje się od mniej więcej 25 tuczników o masie 100 kg każdy! Jeśli ktoś woli drób, to ilość białka produkowanego rocznie przez krowę odpowiada ilości białka zawartej w 38 tys. jaj kurzych. Żeby uzyskać taką liczbę jaj, trzeba by przez rok utrzymywać około 125 dobrych kur niosek!

Zatem nawet przeciętna krowa utrzymywana w Polsce daje imponującą produkcję. A jest przecież wiele krów, których wyniki znacznie przekraczają te przeciętne. Jak duży jest związany z tym wysiłek? I czy nie jest on ponad siły krów?

Krowa produkująca mleko wykonuje pewną pracę, na którą zużywa część energii uzyskiwaną ze zjadanej paszy, a jeśli tej energii nie wystarcza, to pobiera ją także z zapasów zgromadzonych we własnym ciele (głównie w postaci tłuszczu). Ale krowa zużywa energię również na inne procesy życiowe. Potrzebuje jej, aby się poruszać, ale także aby utrzymać odpowiednią temperaturę ciała, zapewnić poprawne działanie narządów wewnętrznych i systemu odpornościowego, rozwój płodu (kiedy jest cielna) itp. Energię potrzebną do podtrzymywania tych wszystkich procesów mierzy się w jednostkach fizycznych, takich jak kalorie lub lub dżule (ang. Joule). Tak, tak – to są te same dżule, o których uczyliśmy się w szkole: „Jeden Joul jest to energia równa pracy wykonanej na drodze o długości 1 m przez siłę 1 N w kierunku jej działania”. Nie będziemy się zagłębiali ani w definicje jednostek energii, ani w (arcyciekawe skądinąd) metody badań dotyczących zużywania energii przez zwierzęta. Istotne jest, że dzięki wspomnianym badaniom możemy całkiem dokładnie porównywać pracę, jaką organizm krowy wykonuje, realizując różne swoje funkcje. Możemy w związku z tym porównywać „wysiłek”, wkładany przez krowę w poszczególne czynności. Słowo „wysiłek” ująłem w cudzysłów, bo krowa nie zawsze odczuwa wykonywaną pracę w ten sposób. Krowa czuje bezpośrednio wysiłek związany z poruszaniem się, natomiast nie zdaje sobie sprawy z pracy, jaką jej organizm wkłada np. w podtrzymanie odporności na zakażenia drobnoustrojami.

Krowa produkująca mleko zużywa olbrzymią ilość energii, nawet jeśli tego po niej nie widać

Okazuje się, że ilość energii, jaką krowa wkłada w wyprodukowanie jednego kilograma mleka, jest porównywalna z tą, jakiej potrzebuje na pokonanie dystansu 2 km po płaskim terenie[2]. Oczywiście, jeśli teren jest pagórkowaty, to krowa zużywa na chodzenie znacznie więcej energii. W takich warunkach ilość energii potrzebna do pokonania jednego kilometra wzrasta dwu-, a nawet trzykrotnie[3] i może być porównywalna z energią potrzebną do wytworzenia 1 kg mleka. Przyjmijmy jednak, dla uproszczenia, że 1 kg mleka = 2 km spaceru. Skoro tak, to wytworzenie 30 kg mleka wymaga od krowy energii porównywalnej z przebyciem 60 km! Każdy, kto – już to jako turysta, już to jako pielgrzym albo żołnierz – przeszedł w ciągu dnia ponad 30 km, wie, że jest to spory wysiłek. Czy zatem wspomniane 60 km nie jest najlepszym dowodem, że hodowcy wymagają od krów zbyt wiele?

Zacznijmy może od pytania, jak to się ma do sytuacji spotykanych w naturze. Dzikie bydło jest zmuszone pokonywać znaczne odległości w poszukiwaniu paszy. Zarówno w przypadku amerykańskiego bizona, jak i afrykańskiego bawołu[4] odległości pokonywane przez stado w ciągu dnia wahają się od kilku do kilkunastu kilometrów. Dodajmy od razu, że pokonywanie znacznych odległości nie zwalnia dzikiej krowy od wytwarzania mleka potrzebnego do wykarmienia cielęcia. Taka krowa daje dziennie od kilku do kilkunastu litrów mleka[5], co jest równoważne energii potrzebnej na przebycie od dziesięciu do dwudziestu kilku kilometrów. Jeśli zsumować wysiłek włożony przez krowę w produkcję mleka z tym włożonym w przemieszczanie się, to zużywa ona dziennie energię odpowiadającą przebyciu od 20 do ponad 30 km! To niemały wysiłek, jednak o połowę mniejszy, niż wyliczony wyżej dla współczesnej krowy mlecznej.

Współczesna krowa mleczna została przez człowieka zwolniona z wysiłku związanego z poszukiwaniem paszy. Paszę dostarcza jej człowiek, i to najczęściej wprost do obory. Mimo to krowy mleczne są zwierzętami ciężko pracującymi. Co prawda nie muszą chodzić daleko, a biegają raczej wyjątkowo, za to produkują mleko w ilościach nieporównywalnie większych od tych, jakie były typowe dla tzw. dzikich krów, a także dla krów udomowionych przez wiele stuleci. Te dawne krowy dawały w szczycie laktacji kilkanaście kilogramów mleka dziennie, a w ciągu roku 1,5 tys. do 2 tys. kg. Obecnie krowy w szczycie laktacji dają zwykle ponad 30 kg mleka dziennie, a nierzadko nawet 40 lub 50. Uzyskanie takiej wydajności to dla krowy naprawdę ciężka praca. Czy krowa jest w stanie jej podołać?

Zacznijmy od tego, że współczesna krowa mleczna jest do tej pracy przygotowana trwającą przez dziesiątki pokoleń selekcją genetyczną. W rezultacie nie biega już tak szybko jak jej dzicy kuzyni. Choć z drugiej strony każdy, kto choć raz w życiu gonił krowę, wie, że biega ona szybciej niż przeciętny człowiek. Zmiany, jakie dzięki selekcji zaszły w budowie i fizjologii krów mlecznych, sprawiły za to, że mogą one pobrać znacznie więcej paszy (przy porównywalnej wielkości) oraz bardzo efektywnie przetwarzają tę paszę na mleko. Oczywiście, same geny nie produkują mleka. Aby krowa mogła zrealizować swoje genetyczne możliwości, hodowca dostarcza jej odpowiedniej paszy. Ta pasza jest znacznie bogatsza w składniki pokarmowe i łatwiej strawna niż pokarm, jakim dysponują dzikie krowy. Hodowcy zapewniają też krowom warunki potrzebne przy tak dużym wysiłku. Przede wszystkim krowy są zabezpieczane przed niekorzystnymi warunkami środowiskowymi. Ze względu na wielką ilość ciepła, jaką krowa produkuje (znaczna część energii, jaką dostarcza się tym zwierzętom w postaci paszy, zamienia się przecież w ciepło), współczesne krowy mleczne nie wymagają ogrzewania, natomiast często wymagają chłodzenia. Stąd wentylatory i zraszacze są coraz częściej spotykane w oborach dla krów mlecznych. Krowy mleczne wykonują zatem olbrzymią pracę, ale są do tej pracy przystosowane. Można powiedzieć, że mają ją we krwi.

Znaczną część energii dzikich krów pochłaniają wędrówki w poszukiwaniu paszy

Nie jest moim celem zastępowanie „białych kłamstw” kłamstwami różowymi, wynikającymi z patrzenia na świat przez różowe okulary. Dlatego jeszcze raz podkreślam, że współczesne krowy mleczne są zwierzętami ciężko pracującymi. Nie we wszystkich stadach stwarza się im warunki niezbędne do efektywnego wykonywania tej ciężkiej pracy. Hodowcy mają jeszcze wiele do zrobienia w kwestii właściwego dopasowania żywienia krów i warunków ich utrzymania do genetycznego potencjału tych zwierząt. Podkreślam jednak także, że krowy nie można zmusić do produkowania mleka w dużej ilości. Żubr, który będzie otrzymywał paszę, jaką dostają współczesne krowy mleczne, nie zacznie produkować 8 tys. kg mleka rocznie. Co najwyżej się zapasie. Ale też współczesna krowa mleczna raczej nie przeżyje zimą w lesie, żywiąc się korą i gałęziami, jak to czynili jej dzicy przodkowie. A już na pewno nie będzie w tych warunkach dawała 30 kg mleka dziennie. Hodowcy we własnym dobrze rozumianym interesie starają się poprawiać dobrostan krów, wiedząc, że tylko krowy utrzymywane w dobrych warunkach produkują dużo mleka. Ludzie znający się na rzeczy mówią wręcz, że zadaniem hodowcy krów mlecznych jest przede wszystkim dbanie o zdrowie i wygodę tych zwierząt. Jeśli mają dobre warunki, to mleko dają same z siebie, bo taka jest ich (genetycznie uwarunkowana) natura. 

Nadchodzące wydarzenia