Krowa doi racicami!
– Kładziemy szczególny nacisk na zdrowotność stada. Jeśli zwierzęta będą zdrowe, to wydajna produkcja mleka przyjdzie sama – mówi Bartosz Bociański. W RSP Otylin, którą zarządza, postawił na poprawę stanu racic. Jak to zrobił i co zyskał?
tekst: Marcin Jajor
Masz oborę wolnostanowiskową? W Twoim stadzie zdarzają się kulawizny? Ten tekst jest dla Ciebie. Jesteśmy w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej Otylin w Wielkopolsce. Gospodarstwo ma 550 ha, w tym 330 ha gruntów ornych i 220 ha zalewowych łąk nadnoteckich. Do tego dochodzi stado ok. 300 krów mlecznych (270 w doju), które od 2001 roku były dojone na tradycyjnej hali udojowej, a po gruntownej modernizacji obory w 2012 roku – pięcioma robotami udojowymi Lely. Zwierzęta oddają mleko przeciętnie ok. 2,8 razy na dobę, produkują ok. 12,7 tys. kg mleka rocznie.
– To nie jest tak, że automatyczny system doju to jedyne słuszne rozwiązanie, ale z mojej perspektywy dobrze się sprawdza. Jest jednak jeden kluczowy warunek – wszystko musi chodzić jak w zegarku – podkreśla Bociański.
Ponieważ stare budynki gospodarskie dawniej były wykorzystywane m.in. pod hodowlę trzody chlewnej, jako magazyny czy mieszalnia pasz, dostosowanie ich do nowych standardów doju nie było łatwym zadaniem. Wyzwaniem było m.in. zapewnienie zwierzętom czystego i suchego środowiska, stabilnej posadzki i wentylacji. Wkrótce okazało się, że schorzenia w obrębie racic i problemy w zakresie kończyn mają negatywny wpływ na niemalże każdą sferę produkcji mleka – od pobrania suchej masy dawki pokarmowej, manifestację rui aż po skalę brakowania krów.
Podstawa to młodzież i okres okołoporodowy
Jak przyznaje bohater naszego reportażu, jednym z pierwszych elementów pracy hodowlanej, który usprawnił w RSP Otylin – po tym jak został prezesem w 2018 roku – było położenie większego nacisku na żywienie krów w okresie okołoporodowym, tj. zasuszonych i przed wycieleniem.
– Jeśli krowa nie jest dobrze przygotowana do laktacji, to mamy do czynienia z zaleganiem okołoporodowym, zatrzymaniem łożyska, i to pokutuje w całym okresie produkcji. Straty trudno jest odzyskać. Odkąd postawiliśmy na optymalne żywienie i lepszą organizację w tym zakresie, praktycznie połowa problemów zniknęła sama – zwraca uwagę Bociański.
Nasz rozmówca bardzo duży nacisk położył też na odchów cieląt, które do dwunastu dni są utrzymywane w indywidualnych kojcach, a następnie trafiają do oddzielnego budynku, gdzie są odpajane automatycznie. W pierwszej dobie życia otrzymują sondą co najmniej 3 l siary, a od dwunastego dnia życia – preparat mlekozastępczy. Ostatni okres odchowu bazuje na suchym TMR-ze.
– Staramy się zapewnić zwierzętom bardzo dobre warunki, w tym przede wszystkim czyste i suche kojce, co procentuje ograniczeniem śmiertelności zwierząt praktycznie do zera – mówi Bociański.
Bardzo ważne było też dopilnowanie dawki pokarmowej dla krów w okresie laktacji. Zwierzęta otrzymują TMR na produkcję 32 kg mleka (obie grupy) i dodatkowo łącznie do 7 kg paszy treściwej na krowę dziennie w robotach udojowych. Ze względu na podział zwierząt do i powyżej 100 dni laktacji mieszanka dla pierwszej grupy zawiera więcej energii, w tym m.in. tłuszcze chronione.
Ograniczenie stresu cieplnego
Po kilku latach użytkowania obory kluczowe okazało się ograniczenie stresu cieplnego. Dlatego bohater naszego reportażu zdecydował się na instalację dodatkowej wentylacji mechanicznej w postaci łącznie dziesięciu wentylatorów sufitowych (po pięć na każdej stronie obory) o średnicy 5 m. Do tego doszedł system chłodzenia krów w postaci ośmiu wentylatorów osiowych (po cztery na każdej stronie obory) nad korytarzami paszowymi. Całość pracuje od 2019 roku. Wentylatory są zintegrowane z pracą zraszaczy. Te pierwsze załączają się automatycznie przy temperaturze 18°C, a gdy temperatura wynosi 20°C, zaczynają pracować zraszacze. Cykl jest następujący: zraszacze pracują przez minutę, po czym krowy są osuszane wentylatorami osiowymi przez kolejne 5–7 minut.
– Choć skutków stresu cieplnego nie udało się wyeliminować całkowicie, to jednak produkcja mleka spada nie o ok. 5 l dziennie na krowę, lecz góra o 1–2 l – zaznacza Bociański. Ograniczenie stresu cieplnego grało też istotną rolę w poprawie statusu zdrowotnego racic, ale o tym za chwilę.
Dobra posadzka
Obora jest podzielona na dwie części centralnie umieszczonym przejazdowym stołem paszowym. Po jednej stronie znajdują się trzy, a po drugiej dwa roboty udojowe. Obok posadzki szczelinowej w okolicy robotów udojowych (poczekalni) krowy mają do dyspozycji pełną posadzkę betonową, która znajduje się zarówno na korytarzach spacerowych, jak i paszowych w obu częściach obory. Niestety, wraz z upływem lat podłoże stało się śliskie. Krowy nie stały stabilnie, a manifestacja rui często kończyła się dość niefortunnie. Statystycznie, m.in. ze względu na urazy wiązadeł, tylko w ciągu jednego miesiąca trzeba było eliminować ze stada 1–2 sztuki. Konieczne były zmiany. W październiku 2023 roku zapadła decyzja o ponownym ryflowaniu posadzki (po raz pierwszy została przeprowadzona w 2019 roku). Za pracę odpowiedzialny był Karol Jaroch, korektor racic, który z RSP w Otylinie jest związany od dwunastu lat.
– Ideą ubiegłorocznego ryflowania posadzki było wyeliminowanie schorzeń w obrębie linii białej racic. Na wnioski jeszcze za wcześniej, ale już widzę, że zakładam mniej opatrunków czy przyklejam mniej bloków – mówi Jaroch. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Jak tłumaczy ekspert, najczęściej spotyka się z nacinaniem posadzki wzdłuż nawet co 10 cm. Oczywiście przynosi to w pewnym stopniu poprawę, ale niestety nie eliminuje całkowicie poślizgnięć krów.
– Zalecam znacznie większą liczbą nacięć wzdłuż, ale i pod ukosem, tak by tworzyły tzw. wzór „caro”. Wykonanie bardzo gęstej sieci nacięć jest co prawda bardziej pracochłonne, ale zdecydowanie ogranicza urazy. Dodatkowo liczba nacięć posadzki powinna być większa przy poidłach czy poczekalni, tj. w strefach, gdzie zwierzęta szczególnie się grupują – argumentuje Jaroch. – To działa! Zmiana po ryflowaniu posadzki jest kolosalna. Do urazów dochodzi bardzo rzadko i jeśli ze względu na kończyny muszę wyeliminować ze stada jedną krowę, to jest to już i tak bardzo dużo. Inwestycja w ryflowanie zwróciła się nam w ciągu jednego roku – komentuje Bociański.
Czyste posadzki
Krowa w oborze wolnostanowiskowej, zwłaszcza w przypadku doju automatycznego, musi pokonywać spore odległości. Dlatego Bociański przykłada też dużą wagę do warunków środowiskowych w oborze. Krowa powinna poruszać się po możliwie suchych i czystych korytarzach, bo zalegająca gnojowica rozmiękcza róg racicowy, przez co jest on bardziej podatny na różne infekcje.
W oborze dla krów dojnych w RSP Otylin nieczystości usuwane są zgarniaczami łańcuchowymi typu delta. Pracują w trzech obiegach (w tym jeden pojedynczy) i włączają się automatycznie średnio co około dwie godziny (częściej w trybie zimowym). Z systemem usuwania nieczystości wiąże się też materiał na legowiskach w postaci gumowych mat, które dla lepszego komfortu są dodatkowo uzupełniane separatem. O dobrej higienie w budynku może świadczyć stosunkowo niska liczba komórek somatycznych w mleku, która w przypadku stada RSP Otylin wynosi przeciętnie ok. 160 tys. na mililitr mleka.
Korekcja nie w oborze
– Jak zaczynałem pracę, to w Otylinie było tak jak w wielu innych stadach, tzn. ze względu na problemy z racicami dużo trudniej było zarządzać stadem, w tym rozrodem, zdrowotnością wymion i żywieniem – wspomina Karol Jaroch. Jak dodaje, było też kilka niedociągnięć w zakresie kąpieli racic. Co prawda była prowadzona, ale nie zawsze z wykorzystaniem płynu o właściwym stężeniu substancji aktywnej, co wiązało się z bardzo częstym błędem w wielu stadach, tj. niedoszacowaniem objętości wanien. Dzisiaj zarówno korekcja, jak i kąpiele racic są przeprowadzane bardzo skrupulatnie i systematycznie. Ta pierwsza odbywa się raz w miesiącu. Zwyczajowo obejmuje grupę ok. 60 krów. Do tego dochodzą ewentualnie zwierzęta, które z jakiegoś powodu wymagają interwencji. Tym sposobem każda krowa ma przeprowadzaną korekcję racic minimum dwa razy do roku, co w wielu przypadkach pozwala na wykrycie problemu na wczesnym etapie.
– Dawniej korekcja była wykonywana w obrębie obory. Krowy były przeganiane, a samej korekcji towarzyszył duży hałas. Teraz jest w oddzielnym budynku, w obrębie starej hali udojowej. Przeganiana jest konkretna grupa zwierząt – dodaje Bociański, zaznaczając, że wszystko odbywa się zdecydowanie szybciej i spokojniej. – W dniu korekcji racic straty mleka są praktycznie niezauważalne, podczas gdy dawniej wynosiły nawet ok. 2 l dziennie na krowę. Co gorsza, do normy wszystko wracało dopiero po ok. tygodniu – wspomina Bociański.
Kąpiel – spokojnie i bez pośpiechu
Gospodarstwo zaczęło przywiązywać dużo większą wagę do wspomnianych kąpieli racic, będących jednym z bardzo ważnych narzędzi profilaktyki zdrowotnej krów. Zazwyczaj służące do tego zabiegu wanny są umieszczane na korytarzu przepędowym, którym krowy wychodzą po doju z hali udojowej do obory. Prezes RSP w Otylinie zdecydował się na zupełnie inne rozwiązanie. Wykute w posadzce na stałe wanny znalazły się w szczytowej części obory, po przeciwnej stronie niż roboty udojowe.
– Zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie, żeby kąpiele racic nie miały negatywnego wpływu na dój. Jeśli dane zwierzę ma jakiś uraz i po przejściu przez wannę gdzieś je zapiecze, to skojarzy to z robotem, a nie z kąpielą racic – zauważa Bociański. Obie wanny mają 15 cm głębokości i 100 cm szerokości. Różnią się długością, która wynosi 176–257 cm.
– Zalecana długość wanien do kąpieli racic to co najmniej 3 m. To absolutny standard, który gwarantuje kontakt racic z substancją aktywną płynu do kąpieli. Początkowo więc zwierzęta w Otylinie dość skutecznie omijały wanny, zwyczajnie je przeskakując. Z czasem, dzięki zaangażowaniu gospodarstwa, profilaktyce, regularnej kąpieli i korekcji racic, udało się zniwelować ten problem i ostatecznie wanny dobrze się sprawdzają pomimo niestandardowych wymiarów – komentuje Jaroch. Potwierdza to Bociański, który zwraca uwagę na dobrze zorganizowany system przepędu krów. Zwierzęta w drodze do stołu paszowego przechodzą przez wanny bardzo spokojnie, bez żadnego udziału człowieka, tj. poganiania i hałasu. Dlatego brane pod uwagę modyfikacje w zakresie długości wanien ostatecznie nie były konieczne.
Nie czekam, tylko działam!
Problematyczne krowy (również w przypadku schorzeń racic) częściej znajdują się niżej w hierarchii stada, tj. są zdominowane przez silniejsze i zdrowe zwierzęta. Rzadziej podchodzą do stołu paszowego i krócej przy nim przebywają. Mają też ograniczony dostęp do legowiska, przez co krócej odpoczywają. Do tego dochodzą problemy ze wstawaniem i spowolniony chód. Jak podają naukowcy, już przy umiarkowanej kulawiźnie (podklinicznej formie kulawizny), tj. kiedy krowa porusza się i stoi przy łukowatym wygięciu tułowia i stawia krótkie kroki jedną lub kilkoma kończynami, straty mleka sięgają ok. 5%. Przy klinicznej postaci kulawizny – gdy krowa częściowo lub całkowicie odciąża jedną albo więcej kończyn – trzeba się liczyć z produkcją mniejszą o niespełna 20% i grubo ponad 30%.
– Krowa jeszcze nie kuleje, a już nie daje mleka. Dlatego staramy się interweniować jak najszybciej, pomimo braku objawów klinicznych. Pierwszymi niepokojącymi symptomami są ograniczona liczba wizyt w robocie, obniżona aktywność zwierząt czy mniejsze pobranie paszy. To wszystko bardzo wyraźnie pokazują nam dane z robotów udojowych, które całkowicie zmieniły nasz system obserwacji krów. Bardzo często nie czekamy na korekcję racic. Dysponujemy własnym poskromem i od razu sprawdzamy, co się dzieje – mówi Bociański.
Ta aplikacja ratuje krowy!
Receptą na wiele problemów w każdym gospodarstwie jest rzetelne zbieranie i analizowanie dostępnych danych. Ale informacje z robotów to nie wszystko. RSP Otylin, jako jedno z pierwszych gospodarstw w Polsce, w 2019 roku zdecydowało się na udział w projekcie „CGen korekcja”. W praktyce wykorzystywana jest tu aplikacje pozwalającą na rejestrowanie informacji o statusie zdrowotnym racic w trakcie wykonywania korekcji.
– Dziś nie wyobrażam sobie używania długopisu i kartki. Na podstawie danych zawartych w aplikacji zaczynam rozmowę z każdym właścicielem gospodarstwa czy zootechnikiem. Mogę w dowolnym momencie wrócić do danej krowy. Ta aplikacja uratowała wiele krów! – komentuje Jaroch.
W przypadku RSP Otylin dane zebrane z lat 2019–2023 wykazały m.in. ścisłą relację między występowaniem chorób nieinfekcyjnych racic a stresem cieplnym (ryc. 1).
– Nasilenie chorób nieinfekcyjnych racic przypadało na październik, kiedy to zwierzęta wykazywały najmniejszą odporność po trudnym dla nich okresie letnich upałów – analizuje Bociański.
Dzięki systematycznemu monitorowaniu racic wiadomo też, że wszystkie aspekty związane z poprawą dobrostanu krów, w tym warunków higienicznych, oraz systematyczne kąpiele racic sprawdziły się w kontekście ograniczenia występowania dermatitis digialis (DD; dokładne wyniki patrz: ryc. 2).
Plany na przyszłość
W zakresie pracy hodowlanej i doboru buhajów RSP Otylin ściśle współpracuje z Michałem Szyło, doradcą ds. hodowli PFHBiPM, który od dwunastu lat doskonali zwierzęta przede wszystkim pod kątem pracy z robotami udojowymi.
– Głównym celem hodowlanym w stadzie jest optymalna budowa wymienia pod roboty udojowe. Mówimy o odpowiednim zawieszeniu przednim i tylnym, mocnym więzadle środkowym wymienia, odpowiedniej budowie strzyków oraz szybkości oddawania mleka – mówi Szyło. Jak dodaje, bardzo ważnym kryterium doboru buhajów w RSP Otylin jest też budowa nóg, szczególnie ważna w oborach wolnostanowiskowych z automatycznym systemem doju. Chodzi m.in. o mocne racice, prawidłową postawę nóg (widok z boku i z tyłu) oraz lokomocję.
– Od około trzech lat widzimy wyraźne efekty. Dzisiaj nie ma ani jednej krowy, z którą robot miałby jakiś problem z podłączeniem kubków udojowych – cieszy się Bociański.
W planach jest także produkcja mleka A2A2, tak by do 2026 roku stanowiło ok. 80% całej produkcji surowca (dziś to 53% produkcji), i ten aspekt także jest kluczowy w hodowli. Od 2021 roku wszystkie nowo urodzone jałówki są genotypowane, a dodatkowo krowy z obserwacjami zarejestrowanymi w ramach projektu „CGen Korekcja” zostały zgenotypowane i stanowią część polskiej populacji referencyjnej dla cech zdrowotności racic (w tym dla dermatitis digialis). Tym sposobem genomowane jest praktycznie całe stado. Naoczną miarą prowadzonej pracy hodowlanej i postępu genetycznego są indeksy: PF i IE, które od 2019 roku udało się poprawić, odpowiednio: ze 122 pkt do 141 pkt (PF) i ze 1118 zł do 1833 zł (IE). Wartością dodaną jest sprzedaż materiału hodowlanego, która w ubiegłym roku objęła 110 szt.
Inwestuj w racice
Przykład gospodarstwa w Otylinie pokazuje, że u wysokowydajnej krowy mlecznej nie ma innej tak proporcjonalnie niewielkiej części ciała, mającej tak ogromny wpływ na ekonomikę produkcji mleka w gospodarstwie, jak zdrowie racic. Jak szacują naukowcy – na podstawie danych z UE i USA – pojedynczy przypadek kulawizny w stadzie krów wiąże się ze stratą minimum odpowiednio ok. 250 euro i ok. 350 USD, co w przeliczeniu na złotówki daje ok. 1–1,5 tys. zł. Niestety, ta kwota bardzo często jest zdecydowanie wyższa, tym bardziej że schorzenia w obrębie kończyn to trzecia, po mastitis i problemach z rozrodem, najczęstsza przyczyna brakowania krów.
– W przypadku wysokowydajnej krowy, która ma chorą nogę, produkcja mleka może spaść np. z ok. 60 l do ok. 20 l mleka dziennie, co przekłada się na stratę w całej laktacji nawet do ok. 2 tys. l mleka, bo do pełni zdrowia krowa nie wraca przecież zaraz po korekcji – wylicza Bociański. Dlatego przemyślana profilaktyka i dobrze prowadzony monitoring statusu zdrowotnego racic to inwestycje, które zawsze się zwrócą.