Krowy to podstawa, ale w Topoli źródłem sukcesu są ludzie

W 2021 roku w Polsce było 12 obiektów, w których liczba krów ocenianych przekraczała 1000 sztuk. Cztery takie hodowle funkcjonują w Wielkopolsce, a ja odwiedziłam jedną z nich. W okolicach Środy Wielkopolskiej działa firma Paul Polska sp. z o.o., która posiada w miejscowości Topola fermę krów mlecznych, gdzie obecnie dojonych jest 1270 sztuk rasy PHF. Wydajność od jednej krowy przekroczy w tym roku 13 000 kg mleka. Ta imponujących rozmiarów ferma została uruchomiona w 2008 roku, choć na szczycie jednego z budynków widnieje 2004 rok – upamiętniający utworzenie spółki, która w tamtym czasie powstała w wyniku połączenia kapitału polskiego (Rodzina Paul) i holenderskiego (Rodzina Pon) i funkcjonowała pod nazwą Paul-Pon Polska. Tematem przewodnim naszego spotkania było długie użytkowanie krów i uzyskiwanie od nich wysokiej produkcji mleka. W stadzie w Topoli żyje obecnie 260 krów w laktacjach czwartej i dalszych, a wśród nich jest 11 krów z wydajnością powyżej 100 000 kg mleka.

tekst i zdjęcia: Anna Siekierska

Dziś Paul Polska sp. z o.o., której głównym obszarem działalności jest chów i hodowla bydła, jest firmą rodzinną, w której najważniejsze decyzje należą do ojca – Janusza Paula, i jego syna – Huberta. Już podczas wcześniejszej wizyty zauważyłam, że panowie stanowią zgrany duet, do którego pan Janusz – z wykształcenia rolnik, od dawna pracujący w tej branży – wnosi wieloletnie doświadczenie, a pan Hubert – z szacunkiem odnoszący się do dokonań i wiedzy ojca – wprowadza do pracy spółki elementy zarządzania, które są obszarem jego specjalności, pogłębionej na studiach doktoranckich. Z uwagą i zainteresowaniem słuchałam, co moi rozmówcy mówili o strategii zarządzania ich firmą.

Główne kierunki i nowe wyzwania dla dwóch najważniejszych działów, tj. produkcji roślinnej i produkcji zwierzęcej, określa zarząd. Specjaliści odpowiedzialni za efekty pracy tych newralgicznych działów posiadają w ramach swoich kompetencji dużo swobody działania, bo na samodzielność zarząd mocno stawia. Manager kierujący fermą bydła – a rolę tę pełni pan Krzysztof Wawrzyniak – skupiając się na produkcji zwierzęcej, dba o budowanie zespołu ludzi i zarządza jego zasobami, ma decydujące zdanie w sprawach logistyki i jej sprawnego działania, zajmuje się też niezbędnymi remontami lub konieczną wymianą sprzętu. Natomiast wszystkie decyzje dotyczące merytorycznego funkcjonowania obory i utrzymywanych w niej krów należą do pana Dominika Wojciechowskiego. Jednocześnie obaj fachowcy działają w sposób komplementarny, znakomicie się uzupełniając w pracy. Hodowcy twierdzą, że czynnik ludzki w hodowli bydła mlecznego w 85% odpowiada za to, czy wytyczone cele zostają osiągnięte. O dobrych pracowników dzisiaj trudno, więc w Topoli wykorzystuje się każdą okazję, żeby ich pozyskać. Z chęcią przyjmowani są na praktyki uczniowie różnych specjalności i traktuje się ich tu podmiotowo, wyjaśniając istotę i znaczenie procesów, w których uczestniczą. Już się zdarzało, że taka rekrutacja skutkowała zatrudnieniem absolwenta po ukończeniu szkoły. Zwłaszcza pan Hubert podkreśla, że chcą pracować z osobami otwartymi na rozwój osobisty, poszerzanie wiedzy i z inicjatywą, chcącymi coś od siebie wnieść do pracy zespołu, zdyscyplinowanymi i uważnymi. Formowanie takiego zespołu współpracowników, w którym każdy zna swoje zadania i ścieżki postępowania w określonych sytuacjach, jego zdaniem jest drogą prowadzącą do celu i przynoszącą zamierzone efekty w hodowli. Umiejętne motywowanie pracowników, aby swoje zadania wykonywali jak najlepiej, dokładnie stosując protokoły przypisane każdemu odcinkowi pracy, to klucz do sukcesu, gdzie podejmowanie inicjatywy nie oznacza dowolnego modyfikowania określonych zasad, a konieczność ich stosowania nie jest ograniczaniem demokracji. Wątek znaczenia pracy ludzi i zarządzania zasobami ludzkimi przewijał się w naszej rozmowie, widać więc wyraźnie, że ten element w Topoli jest traktowany z wielką powagą.

Certyfikaty uzyskane za rekordowo wydajne krowy witają przybyłych z wizytą do Topoli
Hala udojowa na 72 stanowiska pracuje trzy razy dziennie

Pan Dominik, zapytany, w jaki sposób pracując na fermie liczącej ponad 1000 krów, można osiągnąć tak ponadprzeciętne wyniki, biorąc pod uwagę wydajność i strukturę wiekową stada, chętnie podjął temat i zaczął wszystko po kolei wyjaśniać.
Od samego początku istnienia fermy był tylko jeden dostawca męskiej genetyki, i jest to firma Alta Genetics. W inseminacji zawsze były i nadal są stosowane tylko topowe buhaje, a o wyborze rozpłodników decydował indeks TPI. W celu hodowlanym, do którego dążono, uwzględniany był w jednakowym stopniu indeks produkcji oraz zdrowotność i długowieczność krów. Na wykresie z „Bilansu genetycznego”, wykonanym dla stada w Topoli, wyraźnie widać, w jakim kierunku idzie doskonalenie stada i o jakim profilu buhaje są wybierane do inseminacji.

Wykres „Bilansu genetycznego”

Płodność buhajów i ich córek, LP (productive life) i łatwość porodów to wskaźniki, którymi także kieruje się przy wyborze nasienia, a buhaje z oszacowanymi trudnymi porodami od razu są eliminowane, nawet jeśli inne parametry mają zadowalające. Hodowcy stawiają wysoko poprzeczkę dla wprowadzanych do stada pierwiastek, młode krowy muszą rokować progres wskaźników w stadzie. Natomiast krowy starsze, aby mogły dalej być w stadzie, muszą produkować dużo mleka, powyżej średniej całego stada. Pan Dominik określił, że dzięki takim kryteriom osiągnięto w Topoli „dojrzałość genetyczną stada”.

Kolejnym czynnikiem, umożliwiającym osiąganie takich wyników, było ustalenie zasad i uporządkowanie sfery rozrodu. Przyjęto, że dobrze wykonany protokół synchronizacji rui pozwoli zwiększyć skuteczność pierwszej inseminacji i tym samym zmniejszyć liczbę krów niecielnych do 120. dnia laktacji. Program hormonalny rozpoczyna się w piątym tygodniu laktacji, przez co przestój poporodowy (PP) wynosi 65 dni. Nasieniem seksowanym są inseminowane nie tylko jałówki, ale także pierwiastki – maksymalnie dwukrotnie, a w przypadku braku ciąży następne pokrycia są wykonywane nasieniem konwencjonalnym. Przy wyszukiwaniu kolejnych rui pomocne są urządzenia rejestrujące aktywność ruchową krów i  intensywność przeżuwania. Wskaźnik skuteczności zacieleń krów przy tej skali produkcji na poziomie 48% można uznać za satysfakcjonujący.

Hodowcy w Topoli duży nacisk kładą na funkcjonowanie rozrodu. To akurat obszar, na który składa się wiele aspektów. Dbałość o prawidłową długość laktacji daje efekt w postaci dobrej kondycji krów. Dba się zwłaszcza o to, aby krowy nie otłuszczały się nadmiernie, bo z tym wiąże się wiele problemów okołoporodowych. Dlatego na fermie w Topoli, zgodnie ze strategią działania, nie dopuszcza się do przedłużania laktacji. Zasuszanie musi być przeprowadzone nawet wtedy, gdy krowa daje jeszcze całkiem sporo mleka. Jest to robione pod kontrolą antybiotyków, zwykle między 211. a 217. dniem ciąży. Krowy zasuszone jadą do innego obiektu, a do Topoli wracają przed wycieleniem, gdzie są żywieniowo przygotowywane do porodu. Po porodzie specjalnie traktowane są krowy starsze, od trzeciego wycielenia wzwyż, które w ramach profilaktyki przeciw zaleganiom poporodowym otrzymują bolus wapniowy. Wszystkie krowy zaraz po wycieleniu dostają specjalne pójło, które przyjmują dobrowolnie lub za pomocą wlewu. To z kolei zapobiega przemieszczeniom trawieńca. Wdrożenie takiej ścieżki postępowania zminimalizowało interwencje lekarza weterynarii w tym okresie. Pozytywnie na zdrowotność krów cielących się wpływa też brak ingerencji człowieka, jeśli nie jest ona konieczna. W ten sposób, dając krowie możliwość samodzielnie się wycielić, zapobiegają w Topoli powstawaniu infekcji, mikrouszkodzeń nabłonka dróg rodnych i stawów, zawsze występujących przy interwencji człowieka, a to z kolei przekłada się, zdaniem hodowcy, na mniejszą ilość stanów zapalnych i szybszy powrót układu rozrodczego w stan gotowości do kolejnej ciąży. Oczywiście wszystkie krowy po wycieleniu są monitorowane pod kątem pobrania paszy i aktywności żołądków i gdy jest taka potrzeba, do akcji wkracza fachowa pomoc lekarska.

W ramach dbałości o zdrowotność krów pan Dominik szczególną uwagę zwraca na zdrowie wymienia, także w okresie zasuszenia, gdzie jest ściśle przestrzegany wspominany już protokół, ale przede wszystkim na codzienną obserwację stanu wymion i stosowanie higieny doju oraz urządzeń udojowych. Pomocne są w tym dane z kontrolnych udojów z informacjami o LKS. Hodowca wspomina, że jeszcze całkiem niedawno istniał na fermie problem zbyt wysokiej zawartości komórek somatycznych w mleku zbiorczym. Gdy tylko udało się zlokalizować problem, natychmiast wprowadzono jeszcze ściślejsze zasady higieny doju oraz zmodernizowano halę udojową. Modernizacja polegała na wprowadzeniu między dojami uzupełniającej dezynfekcji oraz systemu ADF (automatic dip and flash), polegającego na nastrzykiwaniu strzyków po doju specjalnym preparatem dezynfekcyjnym, oraz na dodatkowym płukaniu kubków udojowych. Oczywiście, oprócz automatyzacji procesu, konieczne było współdziałanie załogi dojarzy, którzy byli bardzo zmotywowani, aby możliwie najszybciej nastąpiła poprawa. Okazało się, że podjęte działania spowodowały w ciągu kilku miesięcy, że dziś liczba komórek somatycznych w zbiorczym mleku wynosi ok. 110 000, co z dumą mi pokazano w raporcie RW-1. Hodowca dodaje, że przeciwdziałaniu mastitis sprzyja też technologia utrzymania krów na legowiskach wysypanych piaskiem oraz ścisła kontrola stanu zdrowia racic, wykonywana na bieżąco i będąca jednym z elementów wytyczonej ścieżki postępowania, prowadzącej do przedłużenia użytkowania krów na fermie w Topoli.

Jeszcze jednym czynnikiem w tym kierunku, od którego właściwie trzeba byłoby zacząć rozważania o tym, jak dochować się długowiecznych i wysokowydajnych krów, jest pierwszy etap ich życia – od urodzenia i odpojenia właściwą ilością siary przez kolejne fazy odchowu jałówek. Za te pierwsze chwile życia i podanie siary cielęciu odpowiedzialni są pracownicy, którzy choć świadomi znaczenia tych czynności, wiedzą, że to, czy w sposób właściwy zajęli się noworodkiem, może być sprawdzone na podstawie poziomu przeciwciał w organizmie cielęcia. Założeniem pana Dominika jest dać cielęciu od początku dobry start i szanse na to, by, szczególnie jałówki, wyrosły na dobre krowy. Warunki odchowu i żywienie są ukierunkowane na to, aby cieliczki osiągały takie dzienne przyrosty, które pozwolą im w wieku jednego roku mieć wagę ok. 60% dorosłej krowy, co pozwala je w tym momencie włączyć do rozrodu. W przypadku gdy jałówka przeszła we wczesnym okresie życia np. zapalenie płuc – nie trafia na remont stada. Pan Wojciechowski twierdzi, że nie chcą wyważać otwartych drzwi, bo przecież badania zagranicznych naukowców wyraźnie mówią, że przechorowana jałówka ma słabą szansę dotrwać w stadzie do drugiej laktacji. Obecny WPW wynosi w Topoli 23 miesiące, ale celem hodowców jest obniżenie go o jeden miesiąc. Wcześniejsze wejście pierwiastek w produkcję mleka da konkretny zysk ekonomiczny. I nad tym się teraz będą w Topoli skupiać. Pierwsze doświadczenia i obserwacje skłaniają do konkluzji, że jest to krok w dobrym kierunku. Pierwiastki cielące się w młodszym wieku lepiej wyglądają kondycyjnie, łatwo wchodzą w produkcję, mają dobry apetyt i osiągają wyższe dzienne wydajności na starcie laktacji.

Oczywiście wszystko jest tu ściśle monitorowane i oceniane „chłodnym okiem” za pomocą różnego rodzaju wskaźników. Hodowcy na fermie w Topoli bez oporów dzielą się z innymi swoją wiedzą, ale też chętnie korzystają ze wspomagających ich pracę programów do zarządzania stadem, jak np. federacyjny SOL. Jednak przy takiej skali produkcji potrzebne są im dodatkowe informacje, pozwalające ocenić, czy wszystko idzie w dobrym kierunku i w jakich obszarach mogą jeszcze uzyskać progres. Tego rodzaju porównania umożliwia im udział w międzynarodowym projekcie benchmarkingowym Alta, w którym za pomocą programu Dairy Comp 305 porównywane są wyniki stad w Europie o wielkości ponad 1000 krów. Co kwartał hodowcy z Topoli otrzymują arkusz z analizą ponad 60 przydatnych wskaźników, co pomaga zweryfikować uzyskiwane przez nich wyniki.

Na koniec naszej rozmowy zapytałam pana Dominika, czy są jakieś krowy na fermie w Topoli, które szczególnie lubi. Padła zaskakująca odpowiedź: „te, o których prawie nic nie wiem”. Ponieważ pan Dominik spędza między krowami wiele czasu, bo jest też inseminatorem na fermie, to ta odpowiedź była przekorna. Zaraz też wyjaśnił mi, że krowy, które najbardziej lubi, to te, które nie chorują, regularnie się zacielają, nie mają zapaleń wymion i kulawizny, nie wymagają specjalnych zabiegów i nie trzeba się nimi szczególnie zajmować. Życzę, aby na fermie w Topoli takich krów było jak najwięcej.

Bardzo dziękuję Panom Hubertowi Paulowi i Dominikowi Wojciechowskiemu za rozmowę. 

W ciągu miesiąca na fermie rodzi się ok. 130 cieląt
Cielęta po odsadzeniu trafiają do kojców grupowych w ekologicznych budkach, których zmyślna konstrukcja umożliwia mechaniczne usuwanie obornika
Budynek obory z zewnątrz i w środku robi wrażenie

Nadchodzące wydarzenia