Nie wszystko da się przewidzieć
Prawidłowy i efektywny odchów cieląt to poważne i bardzo odpowiedzialne wyzwanie. Jak się z nim zmierzyć i na co zwracać szczególną uwagę spytaliśmy Grzegorza Kuleszę, który wraz z żoną Emilią prowadzi stado wysokowydajnych krów mlecznych w podlaskim Rębiszewie-Studziankach.
tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński
Czy używacie w swojej hodowli nasienia seksowanego?
Tak, w przeważającej większości. Ale na wstępie trzeba wspomnieć, że aby zacząć coś efektywnie użytkować, to trzeba dopracować inne kwestie, takie jak chociażby prawidłowe żywienie i rozród. W tym przypadku, jeżeli chodzi o hodowlę bydła, to sam zakup nasienia seksowanego nie daje gwarancji uzyskania pożądanego efektu, takiego jak np. większa produkcja materiału hodowlanego w gospodarstwie. Na pewno nie byłoby to możliwe, gdybyśmy nie korzystali z oceny wartości użytkowej bydła, prowadzonej przez PFHBiPM. Musimy pamiętać o tym, że dzisiaj w rentownej, ekonomicznej hodowli bydła mlecznego potrzebne są przede wszystkim wiedza i informacja na temat tego, co się dzieje w naszym stadzie, na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, gdzie możemy zredukować koszty i nad czym powinniśmy jeszcze popracować. Dopiero wtedy, inwestując w nasienie seksowane, uzyskamy pożądane efekty.
Jak wygląda odchów cieląt w Waszym stadzie?
Moim zdaniem odchów cieląt zaczyna się już od momentu zasuszania krowy. Chodzi tu przede wszystkim o żywienie, aby ten okres stanowił czas, kiedy krowa będzie mogła po pierwsze – odpocząć po zakończonej laktacji i po drugie – przygotować się do urodzenia zdrowego, silnego cielęcia. Ważne jest też, żeby od tej sztuki uzyskać odpowiedniej jakości siarę, która uodporni i wzmocni nowo narodzone cielę w jego pierwszych dniach życia. Staramy się podać ją jak najszybciej. Wiadomo, że część zwierząt cieli się podczas naszej obecności w oborze, ale są też wycielenia w późnych godzinach nocnych. Wtedy staramy się takie cielęta napoić siarą jak najszybciej. Potem izolujemy je i przenosimy w czyste, sterylne miejsce do wcześniej przygotowanego kojca. Robimy tak, bo chociaż porodówki są często sprzątane i dezynfekowane, to jednak takie młode zwierzę jest tam bardziej podatne na bakterie, wirusy i ryzyko zachorowania. Wszystkie cielęta poimy z początku minimum przez trzy dni mlekiem matki za pomocą wiaderka ze smokiem. Dopiero później podajemy im sprawdzony preparat mlekozastępczy, stosowany ściśle według zaleceń producenta. Zwierzęta są nim karmione w zależności od tego, jak rosną i się rozwijają. Wszystkie cielęta przez około półtora miesiąca utrzymujemy w pojedynczych kojcach, na wypadek wzajemnego obsysania, które bardzo sprzyja roznoszeniu chorób. Kiedy hodowlana młodzież przechodzi do grupy pierwszej i kojce są opuszczane, wtedy podlegają drobiazgowemu sprzątaniu i dezynfekcji, a następnie przez pewien czas pozostają puste, aby bakterie i drobnoustroje całkowicie wyginęły. Trzeba jeszcze podkreślić, że niesamowicie ważna jest higiena podczas podawania siary, zwłaszcza w przypadku wiader indywidualnych, które muszą być czyste, podobnie jak elementy, które podlegają wymianie, takie jak uszczelki czy smoki jednorazowego użytku – co również warto przypomnieć.
Kiedy cielęta wyjdą z kojców, jak je grupujecie?
Jak nietrudno się domyślić, grupowanie zależy od warunków utrzymania i miejsca, ale bardzo uważamy, żeby kojec nie był za mocno zagęszczony, bo nie chcemy naruszać granic standardów, które musimy spełnić. Cielęta powinny mieć zapewnione przede wszystkim: suchą ściółkę, świeże powietrze i odpowiedni dostęp do wody i jedzenia, żeby się do nich nie przepychały. W kojcach grupowych bardzo uważamy na gromadzenie się obornika, lecz jest on usuwany regularnie co dwa tygodnie, aby zapobiec wytwarzaniu się dużych ilości amoniaku, który z kolei bardzo mocno obciąża układ oddechowy młodych zwierząt. To może prowadzić do poważnych chorób płuc i upośledzić rozwój narządów oddechowych. Krótko mówiąc, nie pilnując tego, możemy sobie strzelić w stopę, bo te pierwsze dni, pierwsze miesiące to najważniejszy czas dla naszej przyszłej długowiecznej i wysokoprodukcyjnej krowy. Jeżeli już na starcie cielęta będą miały kłopoty z układem oddechowym i notorycznie będą chorować na zapalenie płuc, to podatność na tego typu choroby objawi się w przyszłości w sytuacji stresu cieplnego lub wysokich temperatur, bo taki obciążony organizm nie jest w stanie poradzić sobie z zapotrzebowaniem na tlen.
Jakie są największe zagrożenia dla cieląt?
Tak naprawdę jest ich bardzo dużo i trudno je wszystkie wypunktować, ale moim zdaniem bardzo ważną kwestią w przypadku odchowu cieląt, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, są przeciągi w pomieszczeniach, gdzie przebywa hodowlana młodzież, i właśnie na to musimy zwrócić szczególną uwagę, aby nie dopuścić do występowania przeziębień. Są one czasami trudne do wykrycia, szczególnie w dużej grupie zwierząt, a kiedy cielę będzie w takim stanie przez dłuższy okres, to odbije się to na poborze przez nie paszy i wody, co z kolei rzutuje na jego prawidłowy rozwój i wspomniany wcześniej układ oddechowy. Oprócz tego trzeba pamiętać o wirusach, bakteriach i innych drobnoustrojach zagrażających młodym zwierzętom w początkowym okresie ich życia. Dlatego w naszym stadzie wszystkie krowy zasuszone szczepimy przeciw rota- i koronawirusom, a także bakteriom Escherichia coli. Robimy to po to, aby odporność nowo narodzonych cieląt była zdecydowanie wyższa niż normalnie.
Jak wygląda w takim razie szczepienie cieląt w Waszym stadzie?
Jak najbardziej prowadzimy takie szczepienia w naszym stadzie, zwłaszcza jeżeli chodzi o choroby wirusowe, które stanowią obecnie bardzo duże zagrożenie, i staramy się robić to przede wszystkim profilaktycznie. Między innymi dlatego, że takie działania generują o wiele niższe koszty niż późniejsze opłaty za leczenie weterynaryjne, zwłaszcza że nie wszystkie zwierzęta da się potem wyleczyć. A przy dzisiejszych kosztach produkcji mieć jeszcze dodatkowe wydatki na intensywne, zwykle długotrwałe leczenie i problem z remontem stada czy sprzedażą materiału hodowlanego – to naprawdę mija się z celem. W naszej hodowli to bardzo ważne, gdyż staramy się, aby stado było bardzo wyrównane, zarówno jeżeli chodzi o krowy, jak i o młodzież. Postępujemy tak z tego względu, że trudno jest przewidzieć zaraz po urodzeniu cielęcia, czy je sprzedamy, czy nie, bo równie dobrze możemy chcieć zwiększyć produkcję, rozwijać hodowlę i będą nam potrzebne sztuki na rozbudowę stada. Dlatego też genotypujemy zwierzęta z najwyższymi indeksami, pochodzące z naszych linii matecznych.
Cofnijmy się jeszcze do kwestii rozrodu. Na jakie cechy funkcjonalne najbardziej zwracacie uwagę przy doborze buhaja?
Przede wszystkim zwracam uwagę na pokrój. Bo jeżeli jest pokrój, to jest wszystko. Pokrojowe krowy mają i mocne nogi, i mocne zawieszenie wymienia, a do tego prawidłową lokomocję. Kiedy sprzedajemy zwierzęta z naszej hodowli, to, nie okłamujmy się, większość potencjalnych kupców zwraca uwagę na wygląd zwierzęcia, a nie na informacje z dokumentacji hodowlanej. Uczestnicząc w wystawach, wiemy, jak takie pokrojowe krowy powinny wyglądać i cały czas się uczymy czegoś nowego. Użytkowanie krowy pokrojowej, mimo że jej wydajność w początkowych laktacjach może być niższa, to jednak, ze względu na obsługę takiego wymienia i utrzymanie go w zdrowotności, jest o wiele łatwiejsze niż w przypadku sztuk typowo produkcyjnych, gdzie wymiona są duże i bardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne. Pamiętajmy jednocześnie, że ekonomia i zysk z hodowli są wtedy, kiedy krowa jest długowieczna, a nie eksploatowana przez dwie, trzy laktacje.
Z jakimi problemami borykacie się podczas odchowu cieląt w Waszym gospodarstwie?
Nie jest to może dla nas problem, ale są to kwestie zapewnienia naszym zwierzętom jak najwyższego poziomu dobrostanu, czyli jednego z najważniejszych czynników w hodowli bydła. Warunki, w których przebywają zwierzęta, nie są planowane na jeden dzień, tydzień czy miesiąc, tylko na dłuższy okres. Krowy, aby mogły produkować dużo i zdrowo, muszą czuć się komfortowo – odpocząć, najeść się i chodzić swobodnie po oborze. Do tego w wygodnym i czystym otoczeniu. Utrzymanie takiego stanu kosztuje nas naprawdę dużo pracy. Jeżeli chodzi o typowe zagrożenia, to staramy się ich unikać, stosując wspomnianą wcześniej profilaktykę szczepień, i dbamy o to, w jakich warunkach bytują nasze cielęta, nie dopuszczając do rozwoju chorób, przeciągów czy przegrzania w warunkach letnich.
Co można doradzić hodowcom w kwestii prawidłowego odchowu cieląt?
Przede wszystkim musimy wszyscy dostosować się do standardów. Zadbać o prawidłowe odpajanie siarą, podawać sprawdzone preparaty mlekozastępcze, a do tego działać profilaktycznie, szczepić i zapewnić jak najlepsze warunki środowiskowe młodym krowom. Moim osobistym celem jest dążyć do tego, aby ten odchów był jak najbardziej efektywny, aby jak najmniej chorób występowało w stadzie i żebym mógł jak najszybciej reagować na zdarzenia w mojej hodowli. Pracujemy z żywymi organizmami, a w takiej pracy nie da się wszystkiego przewidzieć i cały czas pojawiają się nowe wyzwania, którym musimy wytrwale stawiać czoła.