Obora z pionowym schładzalnikiem
Czasem warto poczekać, aby wybudować obiekt, który będzie idealny dla utrzymywanych w nim krów, a do tego ułatwi pracę właścicielom stada. Właśnie taki obiekt powstał w mazowieckiej miejscowości Brodacze, w gospodarstwie państwa Urszuli i Leszka Nasiłowskich.
tekst: Mateusz Uciński
Państwo Nasiłowscy odziedziczyli swoje gospodarstwo po rodzicach pana Leszka w 1996 roku i od tego czasu nieustannie je modernizują. Na początku obrabiali 17 ha ziemi, obecnie użytkują ok. 100 ha gruntów własnych i dzierżawionych, z których 40 ha obsianych jest kukurydzą na ziarno i kiszonkę, a resztę stanowią uprawy jęczmienia i pszenżyta. Obecnie gospodarze posiadają 115 szt. krów dojnych, a z młodzieżą stado liczy ok. 260 szt. W jego prowadzeniu bardzo aktywnie pomaga im jedna z córek, Wiktoria, absolwentka technikum weterynaryjnego oraz studentka trzeciego roku zootechniki Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Młoda hodowczyni nie kryje, że swoją przyszłość wiąże właśnie z rodzinnym gospodarstwem.
Czas na zmiany
Do lipca 2022 roku stado państwa Nasiłowskich utrzymywane było w dużej mierze w oborze uwięziowej oraz w stodole, na głębokiej ściółce i dojone konwiami lub dojarką przewodową, co się wiązało z dużymi nakładami pracy. Między innymi dlatego hodowcy z Brodacz zdecydowali się na inwestycję w nową oborę. Proces uzyskania odpowiedniej dokumentacji był uciążliwy i długotrwały, ale ostatecznie w październiku 2021 roku rozpoczęto budowę, która przebiegała bardzo sprawnie i nowy budynek był praktycznie gotowy w kwietniu następnego roku. 2 lipca nastąpiło jego uroczyste otwarcie, a kilka dni później zasiedlono go krowami. Początkowo obawiano się, jak zwierzęta zareagują na zupełnie nowe warunki bytowania, ale adaptacja przebiegła wyjątkowo pomyślnie. Sami hodowcy również bardzo sobie chwalą tę inwestycję. Mimo że bydło jest dojone trzy razy dziennie, aby poprawić komfort krów i obniżyć somatykę, to i tak praca przy nim jest o wiele krótsza niż w dawnym systemie utrzymania.
Stawiając na dobrostan
Nowy obiekt, z racji swoich gabarytów, został zlokalizowany na działce w odległości 300 m od domu państwa Nasiłowskich. Obora wolnostanowiskowa ma wymiary 62 × 37 m i posiada dodatkową część socjalną (12 × 5 m). Została zaprojektowana na 170 stanowisk dla krów i posiada dodatkowo 6 kojców mogących służyć np. jako porodówki. Zadbano w niej o wygodne i długie legowiska, szerokie korytarze oraz stoły paszowe, usytuowane po obydwu stronach budynku. Za wentylację odpowiadają sterowane stacją pogodową opuszczane kurtyny, zapewniające odpowiedni przewiew nawet w upalne dni. Podłoże obiektu zaprojektowane zostało na rusztach.
Krowy dojone są w hali udojowej typu „bok w bok” (2 × 12) Global 90i firmy GEA, której przednia bariera automatycznie podnosi się do góry i wszystkie krowy w ciągu kilku sekund opuszczają stanowiska udojowe. Następnie, gdy bariera się opuszcza, wchodzi kolejna grupa. Rozwiązanie to polega na tym, że na każdym stanowisku przednia bariera może być regulowana – podnoszona lekko do góry lub opuszczana. Dzięki tej funkcji każda krowa, bez względu na rozmiar, jest dociskana przez tę barierę do krawędzi kanału dojarzy. Umożliwia to swobodne zajęcie przez nią stanowiska. Gdy na stanowisko udojowe wchodzi większa, dłuższa krowa, to rama unosi się pod odpowiednim kątem do góry.
Trzeba przyznać, że hala w gospodarstwie państwa Nasiłowskich została wyposażona w najbogatszą aparaturę, jaka jest obecnie dostępna w ofercie firmy GEA. Posiada pełną automatykę doju, umożliwia pomiar mleka oraz przesyłanie danych do komputera centralnego, co daje zarządzającemu oborą duże możliwości programowania parametrów na każdym stanowisku udoju. Dla każdej krowy indywidualnie można zaprogramować optymalny moment zdjęcia aparatu udojowego czy ilość pulsów podczas doju. Dodatkowo każdy stan zapalny jest zapisywany w systemie. Wszystkie informacje wyświetlają się podczas doju. Gdy krowa np. przyjmuje antybiotyk, jest to sygnalizowane, dzięki czemu dojący wie, że należy odseparować mleko.
Przy wejściu do hali udojowej zainstalowano anteny identyfikujące, które pozwalają doić krowy zgodnie z założonymi wcześniej parametrami, bez względu na to, które stanowisko krowa zajmie podczas danej kolejki. Sterowniki hali rozpoznają każdą krowę na podstawie obroży z rescounterami noszonymi przez zwierzęta. Dzięki systemowi CowScout można monitorować między innymi liczbę wykonanych kroków, czyli tzw. aktywność ruchową, oraz wiele innych ważnych parametrów. Wspomaga to w praktyce skuteczność inseminacji, ponieważ program wskazuje bardzo precyzyjnie moment, a nawet godzinę, w której krowa powinna być inseminowana. Informacje te są przekazywane do komputera, telefonu lub innych urządzeń mobilnych. Poza tym CowScou monitoruje ilość pobieranej paszy oraz jej przeżuwanie, co pomaga w wykrywaniu stanów chorobowych i sytuacji, gdy krowa nie przychodzi do stołu paszowego przez kilka godzin.
W nowej oborze został zamontowany robot podgarniający, który przejeżdża kilka razy w ciągu dnia przez stół paszowy i podsuwa paszę bliżej drabiny paszowej. Obiekt został wyposażony w materace legowiskowe, wygrodzenia boksów legowiskowych typu 2D-Optima, drabiny paszowe T&L, poidła oraz czochradła typu L-Brush.
Bardzo ważnym elementem są stacje żywienia, czyli dwa boksy, z których podawane są dwa typy paszy. Dawkowane są w zależności od wydajności krów, dnia laktacji lub od kondycji w ustalonej przez hodowcę dawce paszy treściwej.
Niezwykle ciekawym rozwiązaniem jest system schładzania mleka w gospodarstwie. Surowiec pozyskany z hali udojowej transportowany jest do pionowego schładzalnika w postaci silosu o pojemności 20 tys. l, który stoi na zewnątrz obory. Zanim jednak tam trafi, przechodzi przez specjalny wymiennik płytowy (Platen Cooler). Przy użyciu wody gruntowej mleko schładzane jest z temperatury ok. 20 stopni, do 14 stopni i dopiero wtedy przesyła się je do schładzalnika. Zaletą systemu jest to, że schładzalnik potrzebuje dużo mniej czasu, aby schłodzić mleko do temperatury wymaganej przez mleczarnię, i zużywa dużo mniej prądu. Ogrzana w wyniku tego procesu woda jest dostarczana do poideł w okresie zimowym.
Szkoda, że nie większa…
Państwo Nasiłowscy wraz z córkami Wiolettą, Mają i wspomnianą Wiktorią są bardzo zadowoleni z poczynionej inwestycji. Niejednokrotnie podkreślają, że nowa obora projektowana była przede wszystkim pod kątem zapewnienia odpowiednich warunków utrzymywanym krowom.
– Dobrostan ma ogromne znaczenie – podkreśla pani Urszula. – Widzimy to każdego dnia, kiedy nasza obora nie jest przepełniona, a zwierzęta mają lepszy dostęp do wody i paszy. Proszę uwierzyć, że krowy na to odpowiadają zarówno lepszą wydajnością, jak i mniejszymi problemami zdrowotnymi.
Hodowcy, zapytani, czy coś zmieniliby w swojej nowej oborze, zgodnie wybuchają śmiechem.
– Owszem… – kwituje pani Wiktoria Nasiłowska – powinna być większa…