Roboty kontra kulawizny
Wprowadzenie robotów udojowych przyczyniło się do zauważenia, jak dużym problemem jest pogorszenie lokomocji krów. To był zdecydowanie punkt zwrotny, jeśli chodzi o zainteresowanie zdrowiem racic na świecie.
dr Katarzyna Rzewuska
Krowa, która nie chodzi, to krowa, która się nie doi. To zdanie stanowi punkt wyjścia w rozmowach o kulawiznach. Wiadomo, że problemy z mobilnością powodują straty wydajności. Zazwyczaj kojarzymy je z ograniczeniem pobrania paszy. Nie da się zaprzeczyć, że jest to niezmiernie ważny aspekt. Inną kwestią są problemy z zacieleniem i nadmiernie wydłużająca się laktacja. Jednak w przypadku automatycznych systemów doju (AMS) słowa te zyskują dodatkowy wymiar. W tym przypadku mobilność krowy warunkuje sam dój, bo krowa do robota powinna z założenia pójść dobrowolnie. Co jeszcze zmienia wprowadzenie robotów udojowych i jaka jest zależność pomiędzy systemem AMS a kulawiznami?
Kulawizny a dostęp do paszy
Jeśli krowa nie podejdzie do stołu paszowego lub nie zostanie do niego dopuszczona, nie ma szans na pobranie wystarczającej ilości energii. Z tego wynikają zalecenia dotyczące dostępu do paszy – obejmujące zarówno czas dostępu, jak i długość stołu paszowego przypadającą na jedną krowę. Zgodnie z zaleceniami Sygnałów Krów jest to 75 cm przy minimum wynoszącym 70 cm – z zaznaczeniem, że nie o sam stół paszowy chodzi, a o znajdującą się na nim paszę, która determinuje realną długość dostępu. Nie jest to jedyny istotny wymiar stołu paszowego, ale o innych napiszę w artykule poruszającym tę tematykę. Na ten moment ważniejsze jest zaznaczenie, że wymogi odnośnie do długości stołu paszowego są mniej restrykcyjne i często przywoływane w przypadku obór tzw. robotowych. Mówi się, że skoro krowy doją się asynchronicznie, to jedzą także asynchronicznie, więc można stół paszowy skrócić. Wychodzę z założenia, że każdej teorii warto się przyjrzeć, dlatego skonsultowałam to z międzynarodową grupą specjalistów. Jednogłośnie odpowiedzieli, że jest to wymówka niemająca uzasadnienia. Przy okazji warto zauważyć, że zalecenia sugerowane przez Sygnały Krów zostały opracowane w Holandii – kraju, w którym króluje AMS.
Jeśli na kwestie dobrostanu spojrzymy z perspektywy potrzeb krów, to jedną z tych potrzeb jest jednoczesne pobieranie paszy, zwłaszcza bezpośrednio po jej zadaniu. To jest moment, kiedy możemy rozpoznać sztuki z problemami, bo to one podejdą do stołu ostatnie, a w przypadku niewystarczającej ilości miejsca, będą czekały na swoją kolej. Dlatego ograniczony dostęp do paszy najbardziej uderzy właśnie w krowy słabsze, kulawe oraz stojące niżej w hierarchii, w tym pierwiastki. Zrozumiałe jest, że ograniczenie długości stołu paszowego ma uzasadnienie kosztowe, wynika z rozplanowania budynku, zaprojektowanej liczby stanowisk itp. Warto jednak mieć w pamięci, że koniec końców walczymy o maksymalne pobranie paszy i długość użytkowania zwierząt.
W tym miejscu chciałabym także podkreślić, jak ważną rolę w oborach robotowych (choć nie tylko) odgrywa obserwacja krów. Jak wspomniałam wyżej, jesteśmy w stanie zauważyć te sztuki, które z opóźnieniem docierają do stołu paszowego. Warto też wychwycić te, które w ostatniej dobie nie pobrały wystarczającej ilości paszy. Tu przyda się umiejętność oceny wypełnienia żwacza. Z kolei gdy niewystarczające pobranie paszy się utrzymuje, przełoży się ono na pogorszenie kondycji i zwiększenie ryzyka rozwoju wrzodu podeszwy. Tak więc warto prowadzić ocenę BCS, zwłaszcza w newralgicznych okresach laktacji, by móc w kontrolowany sposób powiązać ją z profilaktyką schorzeń racic.
Miejsce przy stole paszowym dla każdej krowy z grupy maksymalizuje pobranie paszy
Coś tracimy, coś zyskujemy
Zmiana systemu doju oznacza zmianę sposobu zarządzania. Kiedy nie zaganiamy krów do doju, tracimy szansę ich obserwowania w czasie ruchu, ale też podczas stania na hali. Jest to wyzwaniem zarówno wtedy, gdy chodzi o rozpoznawanie wystąpienia dermatitis digitalis (DD), jak i w przypadku prowadzenia oceny mobilności. Z drugiej strony podczas zaganiania do doju często występują błędy związane z nieprawidłową obsługą, w tym nadmiernym tempem przepędzania krów czy przepełnieniem poczekalni. Stanowią one jedno ze źródeł występowania choroby linii białej. Jednak wykluczenie tych czynników nie eliminuje wszystkich ryzyk uszkodzenia puszki racicowej. W każdej oborze są one związane np. ze śliskością posadzki czy ustawieniem zgarniacza. Warto się też przyjrzeć organizacji ruchu, szerokościom korytarzy, a także zakrętom, jakie krowa musi pokonać na swojej drodze. Dodatkowo w przypadku AMS pojawiają się takie kwestie, jak śruby mocujące do posadzki bramki przy robocie. Te niepozorne miejsca mogą stanowić źródło sporych problemów. Jak ich uniknąć? Joep Driessen (Sygnały Krów) sugeruje przykrywanie ich gumą.
Wygodne legowisko dla każdej krowy z grupy maksymalizuje czas leżenia
Zmiana organizacji doju ułatwia optymalizację rozkładu czasu w budżecie dobowym krowy. Skraca się czas potrzebny na dój, co umożliwia wydłużenie czasu leżenia. Jest to kluczowe zarówno dla produkcji mleka, jak i dla zdrowia racic, gdyż zapewnia ich odciążenie i obeschnięcie. Oczywiście warunkiem koniecznym jest dostęp do wygodnego legowiska, którego rozmiary nie utrudniają krowie kładzenia się i wstawania (ryc. 2).
To, co przede wszystkim zyskujemy dzięki wykorzystaniu robotów udojowych, to dostęp do informacji, w tym informacji dotyczących liczby wizyt. Może się nam tutaj zapalić czerwona lampka wskazująca na sztukę kulejącą, którą należy niezwłocznie się zająć. W ten sposób przechodzimy do kolejnej kwestii, wartej rozważenia podczas projektowania lub przeprojektowywania budynku, a mianowicie przestrzeni przeznaczonej na poskrom. Może być on wykorzystywany do przeprowadzania różnych zabiegów, natomiast w świetle tematu tego artykułu chciałabym zwrócić uwagę na konieczność posiadania miejsca do przeprowadzania interwencji w przypadku wykrycia kulawizny u krowy. Pozwala to znacznie ograniczyć dalsze nasilenie objawów i uniknąć brakowania. Zazwyczaj jest to kwestia założenia opatrunku lub odciążenia palca przez przyklejenie bloku, co pozwala sztuce doczekać do wizyty korektora. Oczywiście potrzebne jest do tego posiadanie podstawowych umiejętności z zakresu korekcji, by swoimi działaniami krowie nie zaszkodzić. Dlatego trendem światowym są przeznaczone dla hodowców kursy „korekcji interwencyjnej”. Wynika to z konieczności podejmowania działań mających na celu zapewnienie krowom dobrostanu przez minimalizowanie problemu kulawizny w stadach.
Innym przyszłościowym kierunkiem jest uwzględnianie zdrowotności racic w doskonaleniu i selekcji. Łączenie genetycznej odporności na schorzenia infekcyjne z predyspozycjami do tworzenia silnego rogu racicowego stanowi wciąż niewykorzystany potencjał rozwiązania problemu z kulawizną. Oczywiście nie zwalnia to hodowcy z zapewnienia sprzyjającego środowiska i dbania o warunki zapewniające dobrostan. Efekty takiej inwestycji będą przynosiły pozytywne rezultaty latami.