Zdrowe wymię bez antybiotyków 

– Nawet 70% przypadków mastitis nie wymaga antybiotykoterapii. Tracimy czas i pieniądze – mówili eksperci podczas I Międzynarodowej Konferencji eMastitis w Warszawie. Jak pomimo ograniczonego zużycia antybiotyków uzyskać zdrowe wymiona w stadzie? Przeczytaj w kwietniowym wydaniu Hodowli i Chowu Bydła.

Marcin Jajor

– Przy masowej, taniej i dostępnej żywności musimy dostarczać pełnowartościowy produkt, który nie budzi żadnych wątpliwości z punktu widzenia medycznego, w tym m.in. nie powoduje antybiotykooporności. To jedno z kluczowych wyzwań, jakie stoją przed produkcją żywności w przyszłości – mówił prof. Marcin Gołębiewski ze SGGW w Warszawie. Tym, co dzisiaj budzi największe obawy, jest zbyt mała skala produkcji żywności, która nie nadąża za rosnącą populacją ludzi na świecie (do 2035 r. Ziemię ma zamieszkiwać ponad 9 mld osób). Z drugiej strony rolnictwo cały czas mierzy się z wieloma obostrzeniami i – jak mówił ekspert – choć oskarżanie produkcji zwierzęcej o negatywne zmiany klimatyczne jest dużym nadużyciem, wytwarzanie żywności musi być zrównoważone i akceptowalne społecznie. 

– Pokolenie Z i następne inaczej postrzegają świat. Bardziej indywidualnie podchodzą do produkcji żywności, strategii „od pola do stołu” czy identyfikowania marki producenta. Dlatego zrównoważenie produkcji mleka powinno być rozpatrywane także w kontekście bioasekuracji i poprawy zdrowia zwierząt, w tym profilaktyki gruczołu mlekowego – mówił prof. Gołębiewski. – O ile jednak kiedyś – dodawał – odkrycie penicyliny zrewolucjonizowało medycynę, dziś nadmierne wykorzystanie antybiotyków może być mieczem obosiecznym, który zwróci się przeciwko nam. Odpowiedzią na ten właśnie problem jest konferencja eMastitis. – Chcemy przekazywać najnowszą wiedzę w dziedzinie prewencji i zwalczania chorób wymienia oraz weryfikować ją w praktyce – mówił dr Sebastian Smulski z UP w Poznaniu, który współorganizował spotkanie wraz z dr Aleksandrą Kalińską i prof. Marcinem Gołębiewskim z SGGW.

Rzetelne dane zamiast „wydaje mi się”

– Dawniej uczyliśmy wszystkich, by standardowo zasuszać krowy pod osłoną antybiotyków. Dzisiaj przekonujemy, że warto postawić na nowoczesne metody zarządzania, w tym terapię selektywną ukierunkowaną na profilaktykę i redukcję zużycia antybiotyków – mówił prof. Gołębiewski. Jak zaznaczał, zacząć należy już od etapu doskonalenia genetycznego, tj. w hodowli preferować zwierzęta, które są immunologicznie bardziej odporne na otoczenie. Kluczowe są też uwarunkowania środowiskowe, w tym obory zapewniające dobrostan, optymalne żywienie zwierząt i niwelujące stres cieplny. Nie możemy jednak zapominać o ekonomii – presji na większą skalę dostaw mleka dla ograniczania kosztów jednostkowych produkcji. Jak wskazywał prof. Gołębiewski, jedną z odpowiedzi na te wyzwania może być tzw. smart farming, a więc zarządzanie gospodarstwem z wykorzystaniem nowoczesnych technologii oraz precyzyjna hodowla zwierząt z zastosowaniem zautomatyzowanych systemów monitorowania i/lub kontroli w czasie rzeczywistym produkcji, reprodukcji, zdrowia oraz dobrostanu zwierząt. – Zmagania ze złym stanem zdrowotnym gruczołu mlekowego to przede wszystkim identyfikacja krytycznych elementów, które w każdym stadzie mogą być zupełnie inne. Zamiast jednak na „wydaje nam się”, musimy się opierać na konkretnych danych, w których zbieraniu i analizie mogą nas wesprzeć nowoczesne technologie – zwracał uwagę przedstawiciel SGGW.

Po rozrodzie i chorobach metabolicznych zapalenie wymienia jest trzecią najważniejszą przyczyną eliminacji zwierząt ze stada. Straty wynikają z obniżenia produkcji mleka, pogorszenia jego składu chemicznego, utylizacji czy kosztów leczenia. Zgodnie z opinią ekspertów z pierwszymi konsekwencjami musimy się liczyć przy LKS powyżej 200 000/ml mleka.

Główna przyczyna eliminacji zwierząt

Jak podkreślał prof. Gołębiewski, mastitis jest zaraz po rozrodzie i chorobach metabolicznych trzecią najważniejszą przyczyną eliminacji zwierząt ze stada. Pytanie, kiedy rzeczywiście mamy problem. Teoretycznie o bardzo dobrym stanie zdrowotnym gruczołu mlekowego można mówić, gdy LKS nie przekracza 150 000/ml mleka, dobrym – poniżej 250 000/ml mleka. Uważa się jednak, że już wartość powyżej 200 000/ml mleka wymaga dokładnej analizy, bo przekraczamy próg ekonomicznej szkodliwości mastitis. Wszystko przez to, że – jak mówił ekspert – każdy wzrost LKS o 100 000 ponad liczbę 200 000 komórek w 1 ml mleka powoduje obniżenie wydajności krowy o 2,5% w ciągu laktacji. Straty wynikają też z pogorszenia składu chemicznego mleka, jego utylizacji, kosztów leczenia i leków oraz obsługi zwierząt, co w przedstawionym przez prof. Gołębiewskiego przykładzie (stado 62 krów o wydajności ok. 7000 ze średnio 3,5 przypadkami klinicznego zapalenia wymienia i przeciętną LKS 468 000/ml mleka) może wiązać się ze stratą nawet 112 000 zł rocznie.

Kluczem jest wiedza

Zgodnie z zaprezentowanymi danymi najczęstszą przyczyną mastitis u krów w Polsce są bakterie środowiskowe, które były izolowane w 81% przypadków klinicznych zapaleń gruczołu mlekowego. W analizie sytuacji warto oprzeć się na konkretnych danych, w tym wskaźnikach określających procentowy udział występowania mastitis w przeliczeniu na liczbę sztuk w stadzie (docelowo <30%) czy liczbę nowych infekcji (krowy, u których zanotowano pojedynczy przypadek mastitis w ciągu roku; docelowo <20%), ale też szukać wsparcia u zewnętrznych doradców. 

– Wykorzystujmy także raporty wynikowe PFHBiPM. Dzięki nim od razu wiemy, co dzieje się w stadzie. To dane, które bardzo często są punktem wyjścia do obliczenia powyższych wskaźników – mówił prof. Gołębiewski. Wśród kluczowych działań mających na celu kontrolę mastitis specjalista wymieniał ponadto:

  • ograniczenie rezerwuaru patogenów, tj. utrzymanie środowiska krowy w czystości, co przekłada się na mniejszą populację drobnoustrojów, które mogą powodować zakażenie, oraz mniejszą liczbę krów zakażonych (terapia krów zasuszonych, dezynfekcja strzyków, brakowanie osobników chronicznie chorych);
  • ograniczenie rozprzestrzeniania się patogenów w stadzie;
  • poprawę odporności krów. 

Niestety – jak zwracał uwagę przedstawiciel SGGW – uzyskanie pierwszych pozytywnych rezultatów zawsze poprzedza ciężka i żmudna praca przez wiele tygodni, ale i tak nieodosobnione są przypadki, w których z danym problemem nie można sobie poradzić inaczej, niż tylko poprzez sprzedanie wszystkich krów, zdezynfekowanie obory i zasiedlenie jej na nowo. Pełną relację ze spotkania w Warszawie znajdziesz w kwietniowym wydaniu Hodowli i Chowu Bydła. Przeczytasz w niej m.in. o zaleceniach prof. Volkera Krömkera z Hannover University of Applied Sciences and Arts (Niemcy) w zakresie zasuszania krów oraz doświadczeniach dr Sebastiana Smulskiego z UP w Poznaniu dotyczących wprowadzania terapii selektywnej w polskich stadach krów mlecznych.