Zima w oborze okiem doradcy

Zima bywa trudnym czasem w gospodarstwach produkujących mleko. Sukces w produkcji tego surowca zależy w dużej mierze od genetyki zwierząt, jakości skarmianych pasz, poprawnie zbilansowanej dawki żywieniowej, a także od warunków środowiskowych, w których zwierzęta przebywają.

tekst: Elżbieta Kordalska, doradca żywieniowy PFHBiPM, Jarosław Walczak, doradca ogólny PFHBiPM

Mikroklimat obory to przede wszystkim powietrze i jego właściwości, takie jak: temperatura, wilgotność, prędkość ruchu powietrza, zanieczyszczenia stałe i gazowe oraz oświetlenie. W tym okresie wyzwanie stanowi zapewnienie zwierzętom wody oraz dbałość o pasze, aby w niesprzyjających warunkach nie straciły zbyt dużo wartości odżywczych i aby zwierzęta chętnie je pobierały.

Zimowy mikroklimat obory

Zimową porą najbardziej problematyczne jest zapanowanie nad temperaturą i wilgotnością powietrza, a zwłaszcza nad ich wzajemną równowagą, dlatego obydwa parametry trzeba rozpatrywać razem. Bydło dość dobrze przystosowuje się do zmiennych warunków klimatycznych. Strefa komfortu termicznego dla krów to zakres temperatur 8–16°C i wilgotności względnej nieprzekraczającej 80%. Krowy zdecydowanie bardziej tolerują temperatury niższe, nawet do -10°C (w oborach wolnostanowiskowych), niż wyższe, powyżej 22°C. Czynnikiem niebezpiecznym dla zwierząt w okresie niskich temperatur są przeciągi, czyli niekontrolowana wymiana powietrza, szczególnie w połączeniu z wysoką wilgotnością. W okresie zimy ruch powietrza nie może być wyższy niż 0,1–0,2 m/s, szczególnie w oborach uwięziowych, gdzie krowa nie ma możliwości zmiany miejsca na bardziej komfortowe. Wyższe wartości w połączeniu z wysoką wilgotnością powodują szybkie wychłodzenie zwierząt, spadek odporności i podatność na choroby układu oddechowego i mastitis.

Wielu hodowców często popada w skrajność, uszczelniając oborę i robiąc z niej „saunę” z powietrzem bardzo zanieczyszczonym szkodliwymi gazami (CH4, CO2, NH3, H2S), które negatywnie wpływają na zdrowie zwierząt i efektywność produkcji. Zanieczyszczone powietrze wraz z wysoką wilgotnością wywołują najbardziej dramatyczne skutki dla młodych cieląt, które jeszcze nie wykształciły w pełni własnej odporności. Cielęta utrzymywane w takich warunkach przestają rosnąć, kaszlą i chorują. Nie będzie z nich przyszłych rekordzistek mimo dobrych założeń genetycznych.

Wentylacja

Odpowiednie warunki mikroklimatu bez większych trudności można zachować w nowoczesnych oborach wolnostanowiskowych. Są to obiekty o dużej kubaturze, lekkiej konstrukcji, mające spory zakres regulacji dzięki kurtynom i świetlikom w kalenicy dachu. Sytuacja odmienna dotyczy starego typu obór uwięziowych z murowanymi ścianami i betonowym stropem. Największym problemem w okresie zimy w tych oborach jest niedostateczna wymiana powietrza, nadmierne stężenie szkodliwych gazów i zagrzybienie. Wynika to ze słabej wentylacji lub jej braku, ponieważ otwory wentylacyjne nie są doposażone w kominy, lecz zatkane słomą. Odpowiednio wykonana wentylacja grawitacyjna powinna zapewnić właściwą wymianę powietrza, jeśli wymiana jest niedostateczna, kominy można doposażyć w wentylację mechaniczną. Wentylacja grawitacyjna jest najstarszym i najtańszym rozwiązaniem w oborach starego typu. W zimie funkcjonuje w miarę prawidłowo, ze względu na dużą różnicę temperatur i wymuszony ruch powietrza, pod warunkiem, że kominy są prawidłowo ocieplone. Brak odpowiedniej izolacji powoduje, że ciepłe powietrze w kominie szybko się ochładza i ciężkie, ze skroploną parą wodną dostaje się do budynku.

Siatki przeciwwietrzne

Bardzo tanim i pomocnym rozwiązaniem w zapewnieniu prawidłowej wentylacji jest montaż siatek przeciwwietrznych (tkaniny wiatrochłonne) zamiast okien. Siatki wykonane są z poliestru połączonego z elastycznym PCV. Są bardzo odporne na uszkodzenia mechaniczne i promieniowanie UV. Zmniejszają szybkość przepływu powietrza w ponad 90% i tym samym ograniczają przeciągi. Zastosowanie siatek skutecznie eliminuje wilgoć i zabezpiecza oborę przed wodą skraplającą się na ścianach. Hodowcy dość sceptycznie podchodzą do takich rozwiązań, uważają, że to się nie sprawdzi w czasie mrozów. Jednak opinie tych, którzy zastosowali tego typu rozwiązanie, przeczą takim obawom. Warto zacząć od montażu siatek po jednej stronie obory, aby ostrożnie przekonać się, że warto. Wysoka względna wilgotność w oborze, szczególnie w czasie zimy, wymaga uzupełnienia ściółki. Sucha, niezagrzybiona słoma bardzo dobrze pochłania wilgoć, zapachy i zmniejsza presję bakterii bytujących w legowisku.

Oświetlenie

Innym, bardzo ważnym elementem mikroklimatu jest oświetlenie, które często jest niedoceniane i lekceważone przez hodowców. W wielu badaniach udowodniono, że właściwe oświetlenie w oborze, jego natężenie i długość dnia świetlnego pozytywnie wpływają na stan zdrowotny, przyrosty masy ciała, wydajność mleczną i wskaźniki rozrodu zwierząt. Jednocześnie ułatwia ono obserwację zwierząt, które wymagają dodatkowej opieki.

Krowy mleczne w laktacji potrzebują w ciągu doby 16–18 godzin oświetlenia o natężeniu 150–200 lx na poziomie oczu oraz nieprzerwanej nocy 6–8 godzin o natężeniu poniżej 30 lx. Krowy zasuszone potrzebują pomieszczeń bardziej zacienionych, 8 godzin dnia świetlnego i 16 godzin ciemności. Czy natężenie oświetlenia jest wystarczające, można zmierzyć luksometrem, ale równie dobrze możemy wykonać test swobodnego czytania gazety.

Najważniejszym i bezpłatnym źródłem światła są promienie słoneczne, dlatego warto zadbać o to, aby wpuścić go jak najwięcej. W nowoczesnych obiektach inwentarskich do tego celu wykorzystuje się elementy wentylacji, świetliki czy kurtyny w ścianach bocznych.

Wiele badań dowodzi, że krowy w laktacji przebywające przez 16 godzin w odpowiednim oświetleniu wykazały się większym pobraniem paszy, a co za tym idzie – wzrostem produkcji.

W oborach starego typu, ze względu na nasz klimat, w okresie jesienno-zimowym jest ciemno. Nie jest to dobre i przyjazne środowisko dla zwierząt. W takiej oborze trudno o wysoką produkcję, nie będzie prawidłowej rui, często będą ciche ruje. Światło pozwala krowom nie tylko bezpiecznie się przemieszczać, znajdować pokarm, ale także pełni ważną funkcję fizjologiczną. Oświetlenie o odpowiednim natężeniu (150–200 lx) istotnie wpływa na rozród i prawidłową syntezę witaminy D3, która reguluje gospodarkę wapnia i fosforu. Ma to szczególne znaczenie w okresie okołoporodowym, gdyż w tym czasie często dochodzi do subklinicznej hipokalcemii, a przez to do spadku odporności, co przynosi dotkliwe konsekwencje.

Podsumowując, jeśli nie zadbamy o odpowiednią ilość światła w oborze, przyczynimy się do problemów z rozrodem. Brak kolejnej ciąży i wydłużające się z tego powodu laktacje prowadzą do spadku wydajności, a to z kolei rzutuje na opłacalność produkcji. W starych budynkach dobry efekt przynosi częste i solidne mycie okien, przestawianie krów po wycieleniu w miejsca bardziej nasłonecznione (jeśli jest to możliwe), instalacja dodatkowego oświetlenia ledowego. Wymaga to poniesienia dodatkowych kosztów, ale straty związane z brakiem odpowiedniego oświetlenia są nieporównywalnie większe.

Zwracajmy zatem szczególną uwagę, budując nowe czy modernizując stare budynki, aby wpuścić do nich jak najwięcej światła naturalnego, a system oświetlenia sztucznego był funkcjonalny i tani w eksploatacji.

Zamarzanie pasz

Innym, częstym problemem występującym w okresie zimowym jest zamarzanie pasz objętościowych i wody. Problem zamarzających kiszonek dotyczy zarówno pasz magazynowanych w silosach, pryzmach, silopakach czy rękawach, jak i (zwłaszcza) przy zewnętrznych stołach paszowych, znajdujących się już na stole kiszonek czy TMR-u. Na zamarzanie szczególnie narażone są pasze o wysokiej zawartości wody, takie jak kiszone wysłodki czy młóto.
Zadawanie zamarzniętych pasz objętościowych wpływa bezpośrednio na ich pobranie przez zwierzęta. Zwykle krowy wykazują największe pobranie dawki pokarmowej natychmiast po jej zadaniu na stół paszowy. Gdy podane zwierzętom kiszonki są zamarznięte, obserwuje się wyraźny spadek pobrania w pierwszych godzinach odpasu oraz powrót do normalnego pobrania po upływie około czterech godzin. W tym czasie zamarznięte kiszonki zwykle zdążą się rozmrozić, a krowy znów chętnie je pobierają. Ponadto czas spędzony przez zwierzęta na spożywaniu dawki zamarzniętej jest krótszy niż w przypadku zadawania kiszonek niezamarzniętych, co może się przekładać na mniejsze dzienne pobranie dawki przez zwierzęta, a co za tym idzie – spadek produkcyjności.

Wpływ zamarzania pasz na ich jakość

Na pozór mogłoby się wydawać, że wystarczy odczekać, aż zamarznięte kiszonki odmarzną i problem będzie rozwiązany. Niestety zamarzanie kiszonek ma także znaczący wpływ na ich jakość. Zamarzanie i rozmarzanie ich może znacznie zmieniać zarówno ich skład chemiczny, jak i wartość odżywczą. Tworzące się w kiszonkach kryształki lodu mogą powodować fizyczne i mikrobiologiczne zepsucie. Podczas zamarzania i rozmarzania często uszkodzeniu ulegają ściany komórkowe i następuje uwolnienie nieodżywczych i toksycznych substancji. Zamarzanie pasz objętościowych wiąże się także z degradacją białek, zmianą smaku i koloru, wzrostem pH oraz znacznymi stratami węglowodanów i witamin. Ostatecznie wszystkie te czynniki prowadzą do pogorszenia wartości odżywczej i jakości kiszonek. Wynika to ze zmniejszenia całkowitej ilości strawnych składników pokarmowych w paszach objętościowych, zmiany struktury paszy oraz wzrostu pH, co zmniejsza ich stabilność. Zamarzanie ma także negatywny wpływ na ich dalsze przechowywanie, ponieważ mikroorganizmy odpowiedzialne za prawidłowy przebieg fermentacji i stabilność kiszonek, zwłaszcza bakterie kwasu mlekowego, giną w ujemnych temperaturach.

Pryzmy i silosy zimową porą

W okresie zimowym warto więc zabezpieczać pasze objętościowe w sposób ograniczający ryzyko ich zamarzania. Kiedy temperatury otoczenia spadają znacznie poniżej 0°C, zwłaszcza gdy towarzyszy temu wiatr, otwarte ściany pryzm czy silosów należy zakrywać folią lub niskoprzepuszczalną dla wiatru siatką ochronną. Wykorzystywane w okresie zimowym pryzmy warto także ukierunkowywać otwartą ścianą w kierunku południowego wschodu. Szerokość i wysokość pryzm powinna być dostosowana do tempa zużycia pasz w gospodarstwie, tak aby kiszonka na całej szerokości była wybierana nie rzadziej niż raz na dwa dni. Można na to wpłynąć także poprzez zmniejszenie wybierania kiszonek „na głębokości” – osiągniemy wówczas efekt częstszego wybrania paszy na całej szerokości. Otwieranie pryzm i silosów na zapas także może sprzyjać zamarzaniu kiszonek. Wewnątrz pryzmy czy silosu kiszonka zwykle utrzymuje temperaturę zbliżoną do tej, w której została sporządzona, a na zamarzanie narażona jest głównie odkryta jej część. Lepiej więc odkrywać mniej, a częściej. Jeśli jednak dojdzie do zamarznięcia paszy, należy ją rozmrozić przed podaniem krowom, ponieważ spożyte zamarznięte kiszonki, wysłodki czy młóto mogą powodować silne, niepożądane reakcje ze strony układu pokarmowego, takie jak np. ostra biegunka.

Stoły paszowe

W oborach, w których stół paszowy znajduje się wewnątrz budynku, problem zamarzania pasz na stole jest dość rzadki. Zdecydowanie częściej borykają się z nim gospodarstwa, w których wykorzystuje się zewnętrzne stoły paszowe. W okresach niskich temperatur takie instalacje należy przede wszystkim osłonić od wiatru i możliwie docieplić, co pozwoli utrzymać dodatnią temperaturę. Działania te nie mogą jednak doprowadzić do całkowitego zatrzymania ruchu powietrza i pogorszenia mikroklimatu.

Zabezpieczenie wody

Znaczenie wody w żywieniu i utrzymaniu bydła mlecznego jest ogromne. Dzienne zapotrzebowanie krowy mlecznej na wodę różni się w zależności od pory roku oraz fazy laktacji i wynosi od około 30–50 l dla jałówki i krowy zasuszonej do nawet 140 l dla krowy w szczycie laktacji. Stały i nieograniczony dostęp do świeżej wody gwarantuje wysokie pobranie dawki pokarmowej, prawidłowość przebiegu procesów fermentacji w żwaczu oraz wpływa na ogólną zdrowotność i odporność zwierząt, a co za tym idzie – na ich wysoką produkcyjność. Zimą, niestety, dochodzi do zamarzania wody w poidłach, co bezpośrednio przekłada się na jej dostępność i spadek pobrania.

Tworząc lub modernizując instalację do pojenia w oborach, warto zadbać o jej sprawność także w okresie zimowym. Na rynku dostępnych jest szereg rozwiązań ograniczających lub eliminujących ryzyko zamarzania wody. Jednym z nich są, możliwe do zastosowania w oborach wolnostanowiskowych, poidła izolowane. Podwójne ścianki poidła, a także specjalna pokrywa (kula), znacznie ograniczają ryzyko zamarznięcia znajdującej się w nich wody. W oborach uwięziowych można wykorzystać poidła podgrzewane, pod warunkiem, że mamy dostęp do źródła energii elektrycznej zasilającej grzałkę, która z reguły umieszczona jest pod miską. Pomocne mogą się okazać ciągły, wymuszony obieg wody w instalacji oraz odpowiednia izolacja termiczna rur.

Wszystkie te działania są warte zachodu, ponieważ ograniczony dostęp do wody powoduje zmniejszenie pobrania pasz i może się przekładać nawet na dziesięcio-, piętnastoprocentowy spadek produkcji mleka, a także znaczne pogorszenie zdrowotności krów. 

Nadchodzące wydarzenia