Z wizytą u chorążego
Podlasie to prawdziwe polskie mleczne zagłębie. To nieco górnicze określenie jest jak najbardziej na miejscu, gdyż liczba producentów białego surowca, a także jego przetwórców, jest w tym regionie naprawdę imponująca. Jednym z takich przodowników mleczarskiego trudu jest pan Bogusław Ciupiński ze Smorczewa, pełniący zaszczytną funkcję chorążego Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Odwiedziliśmy jego gospodarstwo i porozmawialiśmy o historii hodowli i celach, jakie jej przyświecają.
tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński
Gospodarstwo państwa Ciupińskich mieści się w powiecie siemiatyckim. Specjalizuje się przede wszystkim w produkcji roślinnej i hodowli bydła mlecznego. Jego działalność nabrała impetu, kiedy w 1996 r. pan Bogusław przejął po rodzicach 22-hektarowe gospodarstwo, liczące wówczas 8 krów i 10 koni rasy zimnokrwistej. Trzeba zaznaczyć, że wtedy to właśnie konie stanowiły główny profil działalności. Hodowca osiągał w tej dziedzinie liczne sukcesy, brał udział w wielu wystawach i aukcjach, na których zdobywał nagrody i tytuły czempiona. Ogiery hodowane w Smorczewie sprzedawane były do ośrodka zarodowego koni zimnokrwistych w Kętrzynie, a także do prywatnych stad. Jednak gdy ich utrzymanie przestało być opłacalne, pan Bogusław postanowił przebranżowić gospodarstwo i ukierunkować je na hodowlę bydła mlecznego. Aby tego dokonać, jak nie trudno się domyślić, niezbędne były poważne inwestycje.
Cel – powiększyć hodowlę
Już w 1998 r. postanowiono, że należy wybudować nową oborę. Budynek, który wtedy powstał, był przeznaczony dla 40 krów utrzymywanych w systemie uwięziowym. Następne podjęte działania mające przyspieszyć rozwój gospodarstwa miały na celu zwiększenie liczby stanowisk oraz hodowanego bydła. Regularnie, z roku na rok, państwo Ciupińscy powiększali obsadę krów i powierzchnię ziemi uprawnej. Tak dynamiczny rozwój gospodarstwa wymusił podjęcie decyzji o budowie nowoczesnej wolnostanowiskowej obory mogącej pomieścić 250 sztuk bydła. Budowę rozpoczęto w 2014 r., a budynek w pełni wykończony został oddany do użytku w lutym 2015 r.
Obora mierzy 54 m długości i 33 m szerokości, wysoka jest na 9,6 m. W obiekcie tym zastosowano bezściołowy system utrzymania zwierząt na tzw. rusztach. Wyposażono go w halę udojową DeLaval typu „karuzela”, mieszczącą jednocześnie 22 sztuki. Oprócz tego w budynku pracują: robot Discovery sprzątający ruszty, robot Juno podgarniający paszę oraz stacja paszowa. Wraz z tą inwestycją została powiększona obsada zwierząt i dokupiono 90 jałowic. Obecnie w nowej oborze przebywa około 350 sztuk, głównie krowy dojne, jałówki wysokocielne i krowy zasuszone. Trzeba przyznać, że ta imponująca inwestycja znacznie poprawiła warunki bytowe zwierząt, a gospodarzom w dużej mierze ułatwiła ich obsługę. Poza tym dzięki nowej oborze możliwe było spełnienie coraz wyższych norm obowiązujących w produkcji mleka.
Na tym jednak nie koniec zmian. Równocześnie z oddaniem do użytku nowej obory starszy budynek został gruntownie zmodernizowany i przekształcony w miejsce dla młodszych jałówek, także w automatyczną stację odpajania cieląt.
Po prawie pięciu latach użytkowania nowego obiektu hodowca jest z niego bardzo zadowolony i – jak wielokrotnie podkreśla – niczego w nim by nie zmienił.
– Najważniejszą sprawą, która bardzo usprawniła naszą pracę, są ruszta – informuje pan Bogusław. – W poprzedniej oborze, na ściółce, było mnóstwo roboty i potrzebowaliśmy ogromnych ilości słomy. Na rusztach pracują roboty, i po problemie. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to ewentualne wydzielenie w nowym budynku boksu dla krów do wycielenia, bo to zdecydowanie by się przydało.
Budowa zmechanizowanej obory była początkiem inwestycji w mlecznym gospodarstwie. W tym samym czasie powstały silosy na kiszonkę z traw i kukurydzy, co znacznie usprawniło pracę. Teren gospodarstwa został utwardzony.
Hodowla gruntownie przemyślana
Gospodarstwo jest prowadzone przez państwa Dorotę i Bogusława, ale w codziennej pracy pomagają także synowie – Daniel i Karol. Przedstawiciele młodego pokolenia podzielili między siebie obowiązki: jeden zajmuje się hodowlą, żywieniem i inseminacją krów, drugi z kolei zasiewami i zbiorami.
Stado składa się z 400 sztuk bydła, w tym 190 krów dojnych oraz 210 sztuk młodzieży. Powierzchnia gospodarstwa zajmuje ponad 300 ha ziemi, z których 230 ha stanowi ziemia orna, a 70 ha użytki zielone. Wiodącymi uprawami są zboża (100 ha) oraz kukurydza (130 ha). Niezbędnym elementem w uprawie tak dużego areału jest nowoczesny i dobrze wyposażony park maszynowy, adekwatny do rozmiarów i potrzeb gospodarstwa.
W celu zapewnienia optymalnego i ekonomicznego żywienia zwierzęta zostały podzielone na dwie grupy. Do pierwszej należą te w szczycie laktacji. Karmienie odbywa się na stole paszowym i w stacji paszowej. Wydajność ich oscyluje w okolicy 37 l mleka. Druga grupa, o wydajności około 27 l, jest karmiona tylko ze stołu paszowego. Średnia wydajność w tej podlaskiej hodowli za 2018 r. wyniosła 10 800 kg mleka od krowy.
Remont stada opiera się głównie na własnych, wyhodowanych w gospodarstwie zwierzętach, sporadycznie dokupywane są sztuki z zewnątrz. Gospodarstwo nie prowadzi sprzedaży materiału hodowlanego. Głównymi powodami ubycia krów są problemy z nogami i stany zapalne wymienia. Krowy bytują w gospodarstwie około czterech laktacji, a średni okres międzywycieleniowy wynosi 390–420 dni.
Rozród opiera się na inseminacji, w dużej mierze nasieniem seksowanym. Pracę hodowli wspomaga również Federacja, która pomaga w doborze odpowiednich buhajów. Podczas selekcji decydują niesione cechy, a nie narodowość, co podkreśla hodowca.
Państwo Ciupińscy zwracają szczególną uwagę na długowieczność, a także na dobrą kondycję racic, która jest niezbędna w oborze ściółkowej, gdzie stoi bydlęca „młodzież”. Produkcja przestała być determinantem w stadzie, a pan Bogusław życzyłby sobie jedynie, aby utrzymała się na obecnym poziomie.
Gospodarstwo od kilkudziesięciu lat współpracuje z Polską Federacją Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Korzysta między innymi z oceny wartości użytkowej bydła mlecznego oraz innych usług oferowanych przez Federację, takich jak programy DoKo i Stado OnLine, a także dokonuje badania składu pasz oraz genotypuje swoje zwierzęta.
Pan Bogusław, oprócz pracy w swojej hodowli, udziela się również społecznie. Jak już wspominaliśmy, jest chorążym pocztu sztandarowego Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, sekretarzem Rady Hodowlanej, a także pełni funkcję wiceprezesa Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Zapytany o kondycję polskiej hodowli, odpowiada bez wahania:
– Uważam, że rodzima hodowla bardzo dobrze się rozwija i śmiało może konkurować z hodowlami światowymi – podkreśla z mocą pan Bogusław. – Nie mamy czego się wstydzić i możemy się pochwalić naprawdę dużymi osiągnięciami. Wprowadziliśmy genomowanie, które, mam nadzieję, będzie prowadzić do podniesienia jakości utrzymywanych w kraju stad. Moim zdaniem w dobrej hodowli powinno się przede wszystkim stawiać na porządną genetykę, śledzić rodowody zwierząt, które zasilą nasze stado, a także nie przesadzać z tzw. dolewami różnych ras, tylko trzymać się jednej, sprawdzonej rasy, bo to zagwarantuje spodziewane przez nas wyniki zarówno w mlecznej wydajności, jak i bezproblemowej hodowli.
Państwo Ciupińscy planują zmodernizować starą oborę, żeby było w niej mniej pracy, gdyż jak wspominano, ze ściółką jest dużo problemów. Rozważają także budowę cielętnika, zwiększenie areału oraz zakup kolejnych nowoczesnych maszyn rolniczych.