Muczenie z tłumaczeniem
Podstawową formą komunikowania werbalnego krów, jak wszyscy wiedzą, jest charakterystyczne muczenie. Czasem dłuższe, czasem głośniejsze – każdy je przecież słyszał. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę, że większość tych dźwięków stanowi dość złożony język komunikacji pomiędzy członkami stada. Być może już niedługo poznamy jego tajniki, a nawet otrzymamy bardzo użyteczny w hodowli translator.
tekst: Mateusz Uciński
Czy pamiętają Państwo bajkę „Doktor Dolittle i jego zwierzęta”? Pewnie tak, bo to klasyka literatury dziecięcej, ale dla pewności przypomnijmy. Doktor John Dolittle jest lekarzem, mieszka w Puddleby nad rzeką Marsh. Pewnego dnia jego papuga Polinezja uczy go języka zwierząt. Od tej pory zostaje weterynarzem, ich przyjacielem i obrońcą. Zapewne wielu lekarzy weterynarii i hodowców chciałoby posiadać podobną umiejętność, co zdecydowanie usprawniłoby ich pracę. Być może spełnienie tej fantastycznej wizji jest bliższe, niż nam się wydaje.
Australijski eksperyment
Muczenie to po prostu muczenie? Otóż nie! Najnowsze badania wykazały, że krowy używają wyraźnych i unikalnych wokalizacji w różnych kontekstach emocjonalnych. Już wcześniejsze obserwacje dowiodły, że matki i cielęta wykazują indywidualność w wokalizacji, co ułatwia im m.in. wzajemne rozpoznawanie się. Zagadnienie to wydało się na tyle interesujące, że zajęli się nim naukowcy z Uniwersytetu w Sydney, w Australii.
Alexandra Green, doktorantka z School of Life and Environmental Sciences z wspomnianej uczelni, często zastanawiała się, czy krowy wydają szczególne dźwięki w różnych sytuacjach. Aby się o tym przekonać, udała się na farmę należącą do kampusu uniwersyteckiego. Wyposażona w słuchawki i specjalistyczny mikrofon, spędziła pięć miesięcy ze stadem jałówek holsztyńsko-fryzyjskich, rejestrując ich muczenie oraz okoliczności tych wokaliz. Green i jej koledzy zarejestrowali podczas eksperymentu ponad 300 wokaliz o wysokich częstotliwościach, pochodzących od trzynastu jałówek. Dźwięki zostały zarejestrowane podczas różnych sytuacji – na przykład gdy krowy znajdowały się w przyjaznym otoczeniu i kiedy oczekiwały na smaczny posiłek – które badacze określili jako „pozytywne konteksty”. Wokalizy były rejestrowane również w sytuacjach, gdy zwierzętom odmawiano pożywienia oraz gdy były one izolowane zarówno fizycznie, jak i wizualnie od reszty stada. Badacze określili je jako „negatywne konteksty”.
Korzystając z programów do analizy akustycznej, naukowcy ustalili, że krowy zachowały indywidualne sygnały głosowe niezależnie od tego, czy komunikowały pobudzenie, podniecenie czy niepokój. Jest wysoce prawdopodobne – co podkreślają autorzy badania – że krowy są w stanie rozpoznać innych członków swojego stada tylko dzięki tym wezwaniom. Panna Green, słuchając swoich nagrań, bez żadnej sprzętowej ingerencji potrafiła dostrzec różnice w wokalizacji obserwowanego stada.
– Zdecydowanie mogę je rozróżnić i wstępnie odczytać – podkreśla doktorantka z Sydney.
Obiecujące rezultaty
Odkrycia naukowców są zgodne z wcześniejszymi obserwacjami, wskazującymi, że krowy są istotami społecznymi, żyją w stadach, w których zauważalna jest hierarchia, a nawet chętniej się uczą w obecności innych zwierząt. Innymi słowy, ma to sens, że zwierzęta używają sygnałów głosowych ułatwiających rozpoznawanie innych członków stada.
– W pewnym sensie nie jest zaskakujące, że krowy potwierdzają swoją indywidualną tożsamość przez całe życie, a nie tylko podczas odchowu cieląt – przyznaje Alexandra Green. – Ale po raz pierwszy byliśmy w stanie przeanalizować ich głosy, aby uzyskać rozstrzygające dowody tej cechy.
Przeprowadzone badanie przyczyniło się również do głębszego zrozumienia złożoności życia stadnego i emocjonalnego krów, co jest ważnym odkryciem w czasach, gdy dobrostan tych zwierząt jest kluczowy zarówno w dużych, jak i mniejszych hodowlach. Autorzy badania twierdzą, że rolnicy mogą określić na podstawie wokalizacji krów indywidualne potrzeby bydła, co może ułatwić rozwiązanie wielu problemów występujących w gospodarskim chowie tych zwierząt.
– W branży mleczarskiej obserwujemy wzrost rozmiarów stada – podkreśla Green – dlatego musimy wymyślić nowe sposoby patrzenia na jego dobrobyt.
– Badania Ali są naprawdę inspirujące. To tak, jakby budowała tłumacza Google dla krów – powiedział profesor nadzwyczajny Cameron Clark, opiekun naukowy pani Green. – Wcześniej było wiadomo, że matki i potomstwo bydła mogą się komunikować, zachowując indywidualność w tej komunikacji. Badania potwierdzają, że krowy utrzymują ten indywidualny „głos” przez całe życie i wyróżniają się nim w swoim stadzie.
Alexandra Green udała się do Saint-Etienne we Francji, aby pracować z jednymi z najlepszych bioakustyków na świecie, w tym z profesorem Davidem Reby i doktorem Livio Favaro, aby jeszcze dokładniej przeanalizować cechy wokalne bydła. Badanie to zostanie włączone do jej doktoratu, w którym koncentruje się na komunikacji głosowej bydła i wykorzystaniu jej w ocenie dobrostanu w gospodarstwach mlecznych.
Jak widać, hodowla bydła cały czas się rozwija, niekiedy w zadziwiających kierunkach. Stworzenie swoistego słownika, czy nawet translatora, który przetłumaczy z języka krowiego na „nasze”, może być bardzo pomocne, zarówno w codziennej pracy ze stadem, jak i w diagnostyce weterynaryjnej. Być może otrzymamy kolejny, tym razem oparty na dźwiękach, system rozpoznawania rui, a także łatwiej będzie zdiagnozować dolegliwości i potrzeby utrzymywanych przez nas zwierząt. Krótko mówiąc – będziemy jak bajkowy Doktor Dolittle…