Odwaga i determinacja popłacają

Inwestować w rozwój gospodarstwa zaczynali rodzice pana Łukasza Sabaka, pani Magorzata i pan Sławomir. Gdy młody hodowca je przejął, inwestycję kończył z ogromnym rozmachem. Przez dekadę osiągnął bardzo dużo, m.in. dzięki swojej odwadze. Jego holsztyno-fryzy dają w laktacji średnio 12,5 tys. kg mleka. Gdy dziś pytamy pana Łukasza, co by zmienił po dekadzie doświadczeń, odpowiada, że nic. Bydło w gospodarstwie jest objęte oceną wartości użytkowej.

tekst i zdjęcia: Radosław Iwański

– Młodzi są odważni, a młodość rządzi się swoimi prawami – przyznaje tata pana Łukasza Sabaka, gdy dopytujemy o inwestycje poczynione w gospodarstwie, i kieruje nas do swojego syna. Pan Łukasz z uśmiechem na twarzy zaczyna opowiadać o tym, jak to było z produkcją mleka, gdy gospodarstwo prowadzili rodzice, i jak jest teraz. Podkreśla, że wspólnie osiągnęli sukces, ciężko pracując i wspierając siebie nawzajem każdego dnia. Kluczem do zwiększenia wydajności mlecznej krów były inwestycje poczynione w ciągu ostatniej dekady, zarówno w nowy obiekt dla krów, infrastrukturę otaczającą, jak i w cały park maszynowy do pracy w polu. Rodzina Sabaków z Wężyczyna na Mazowszu zdawała sobie sprawę, że musi zainwestować w gospodarstwo, żeby utrzymać się na rynku.

Nowa obora w Wężyczynie zbudowana została w 2010 r., a od 2018 r. krowy dojone są przez robota

Infrastruktura

– Na pewno jest łatwiej utrzymać kontrolę nad stadem, gdy ma ono zapewniony dobrostan – przyznaje Łukasz Sabak. Jak wspomina decyzję o rozpoczęciu budowy nowej obory? – Gdy patrzę obecnie na ceny materiałów budowlanych, cieszę się, że ponad dekadę temu wspólnie z rodzicami podjęliśmy decyzję o wybudowaniu nowego obiektu – dodaje. Zanim jednak ten powstał, bydło było utrzymywane w niewielkiej obórce. Gdy pojawiły się plany inwestycyjne, gospodarze zaczęli powiększać stado w zaadaptowanych obiektach: stodole i garażu, po to, żeby można było zasiedlić nową oborę. Nowy obiekt wraz z dobudówką pomieści obecnie 75 krów i sporo młodzieży. W sumie w gospodarstwie utrzymywanych jest 140 sztuk bydła. Cielęta zaraz po urodzeniu trafiają do pojedynczych budek, starsze są grupowane i także znajdują się poza główną oborą, w dużych budkach, które dodatkowo okala stalowy stelaż, przykryty i obudowany płytą. Poza inwestycją w budynek pan Łukasz zakupił maszyny do pracy w polu, w tym przede wszystkim takie, które pozwalają na zbiór czterech pokosów wysokiej jakości trawy przeznaczonej na kiszonkę. Nabył wóz paszowy oraz wybudował zbiornik na gnojowicę o pojemności ponad 1,4 tys. m3. Od trzech lat krowy doi robot Lely, a od minionego roku odchody zbiera inny automatyczny pomocnik. Wszystkie powyższe inwestycje i oczywiście mądre zarządzanie stadem pozwoliły hodowcy na zwiększenie wydajności mlecznej krów z 6 tys. do 12,5 tys. kg w laktacji.

Robot do zbierania odchodów to jedna z lepszych inwestycji – tak jego zakup kwituje hodowca

Przez dekadę o 100%

– Na samym początku zainwestowaliśmy w halę udojową, wtedy przeszliśmy z doju bańkowego właśnie na nią, co już pozwoliło nam osiągnąć duży sukces wydajnościowy – przyznaje pan Łukasz, gdy dopytujemy, jak rosła wydajność mleczna krów w jego stadzie. – Wydajność o 100% zwiększyliśmy w ciągu dekady – dodaje. Najwybitniejsze sztuki dają blisko 16 tys. kg mleka w laktacji. Jednak największy skok wydajności dał robot do doju, który rozpoczął pracę w gospodarstwie w marcu 2018 r. – Niektórzy mówią, że wystarczy postawić robota i jest wydajność. Tak jednak nie jest. O wzroście wydajności decyduje wiele czynników – przypomina hodowca. – W marcu minęły trzy lata, odkąd robot pracuje w gospodarstwie. Czy po tych trzech latach także zdecydowałby się Pan na jego zakup? – pytamy. – Jest lżej z nim, mniej pracy – krótko odpowiada pan Łukasz. Czy były kłopoty z serwisem? – drążymy temat. – Nie było, na szczęście, żadnych poważnych awarii, maszyna cały czas doi. Przeglądy serwisowe robione są trzy razy w roku. Przez te lata może raz zdarzyło się, że nie doił przez godzinę, ze względu na usterkę. Serwis jednak szybko ją naprawił – odpowiada.

Gdy robot zaczynał doić krowy, dawały one już średnio 9 tys. kg mleka. Nie bały się nowej maszyny, bo wcześniej, gdy były dojone na hali, przyzwyczaiły się do stacji paszowej, która działała razem ze wspomnianą halą udojową. To ułatwiło hodowcy przejście na dój za pomocą robota. – Nie lękały się podchodzić do niego – oznajmia pan Łukasz.

Bydło w gospodarstwie jest pod oceną wartości użytkowej. – Wyniki z oceny były i są bardzo pomocne – wspomina rolnik – przede wszystkim w zwiększaniu wydajności krów. Teraz są nieodzowne w prawidłowym zarządzaniu stadem – dodaje. Dzięki nim w ryzach trzymany jest okres międzywycieleniowy. Niestety, wraz ze wzrostem wydajności zwiększyło się brakowanie w stadzie, czego można było się spodziewać. – Cały czas staram się poprawiać rozród, szukam rozwiązań, dlatego zacząłem korzystać z testów PAG. Być może przy pomocy lekarza weterynarii będę ustawiał krowy hormonalnie do zacielenia. Będę również sięgał po nasienie seksowane, czego dotychczas nie robiłem – oświadcza hodowca.

Łukasz Sabak nie sprzedaje jałówek, wszystkie pozostawia na remont stada, bo obecnie więcej rodzi się byczków niż jałówek, czego nie doświadczał do tej pory. Dobór buhajów i selekcję samic ciągle prowadzi pod kątem automatycznego doju. Obecnie, ze względu na robota, jego celem jest podniesienie szybkości oddawania mleka. – Podczas kojarzenia zwracam uwagę na kształt wymienia i temperament, bo chcę, żeby krowy były spokojne i nie poruszały się, gdy doi je robot – dodaje. Hodowca chce podnieść zawartość tłuszczu w mleku, która obecnie wynosi średnio 3,9%. Uważa, że traci go przez zautomatyzowany dój. Chce także skorygować pod tym kątem żywienie, ograniczając ilość śruty zbożowej w dawce pokarmowej.

Legowiska krów wyposażone w materace dodatkowo podścielane trocinami

Dobrostan przede wszystkim

Dzięki czystej podłodze ograniczone zostały problemy z racicami, a ogony i wymiona łatwiej można utrzymać w czystości. W czystym otoczeniu krowy zachowują się bardziej naturalnie, co przyczynia się do wcześniejszego wykrycia rui. Dbałość o czystość i higienę obory przekłada się na poprawę stanu zdrowia krów. To zasługa wspomnianego robota do zgarniania i zbierania odchodów. W oborze jest pełna podłoga, krowy leżą na materacach, a między legowiska dostają trociny, które same ścielą pod siebie, tak się nauczyły. – Dzięki pełnej posadzce i robotowi mam mniej pracy, a w oborze jest suszej – oznajmia gospodarz. Między innymi dlatego hodowca nie ma kłopotów z zapaleniami wymion u krów, choć te zdarzały się wcześniej. Jednak nie były powodowane przez drobnoustroje, ze względu na brak czystości, lecz pojawiały się w związku ze zbyt dużym zagęszczeniem krów zasuszonych w boksie, w którym przebywały. – Zdarzały się problemy z zapaleniami wymion, szczególnie latem. Ale odkąd zdiagnozowaliśmy z lekarzem weterynarii, że powodem ich występowania było zbyt duże zagęszczenie krów w jednej z grup, i po tym, jak zapewniłem im większą przestrzeń, ustąpiły. Zapalenie objawiało się zazwyczaj do drugiego miesiąca po wycieleniu – przyznaje Łukasz Sabak.

Jako jedną z najlepszych inwestycji pan Łukasz wymienia zakup budek do odchowu cieląt, których, według niego, nie da się w żaden sposób porównać z robionymi z popularnych zbiorników mauzer. Cielęta lepiej się odchowują dzięki zapewnionemu dobrostanowi, są zdrowsze. – To nie jest to samo – mówi hodowca, pytany o porównanie budek profesjonalnych ze wspomnianymi mauzerami. – Różnica? Inna jakość plastiku, wentylacji, większa przestrzeń. Obu nie da się porównać. Zimą jest cieplej, latem jest chłodniej w tych przeznaczonych do odchowu. Te nie nagrzewają się – dodaje.

Gospodarz bardzo dużą wagę przykłada do odchowu cieląt, zapewniając im bardzo dobre warunki utrzymania

Dobrostan krów zapewniany jest im także poprzez optymalne żywienie. Bydło jest podzielone na grupy żywieniowe. TMR dla tych w szczycie laktacji składa się z sianokiszonki, kiszonki z kukurydzy, słomy, ziarna z kukurydzy, śruty zbożowej i korektora białkowego, którym jest granulat De Heus. Robot przelicza krowom paszę treściową. Każda sztuka otrzymuje 8 kg paszy, a jej skład uzależniony jest od fazy laktacyjnej, w jakiej się znajduje.

Jakie plany na przyszłość ma pan Łukasz? – Ponieważ lata minione obfitowały w wydatki inwestycyjne, na razie chcę się skupić na szczegółach hodowlanych w moim stadzie – konkluduje hodowca. 

Pan Łukasz Sabak poczynił ogromne inwestycje w produkcję mleka, zapewniając bydłu dobrostan

Nadchodzące wydarzenia