Stawiamy na bezpieczeństwo pracownika!
Każdego dnia przez polskie gospodarstwa mleczne przewija się kilkuset pracowników Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, którzy przeprowadzają próbne udoje czy świadczą wszelkiego rodzaju usługi doradcze. Nie mają łatwej pracy, ale nad ich bezpieczeństwem czuwa zespół ds. BHP, z którego koordynatorem – panem Pawłem Szumarą – rozmawialiśmy o zagrożeniach, z jakimi na co dzień mierzą się federacyjni pracownicy terenowi.
tekst i zdjęcia: Mateusz Uciński
Praca w oborze nie jest bezpieczną pracą. Co do tego jesteśmy zgodni. Co robi zespół ds. BHP, aby tą pracę uczynić zdecydowanie bezpieczniejszą?
Praca w oborze nie jest bezpieczna i to jest wiadome od dawna. Są jednak obory, które zapewniają bezpieczne warunki pracy, a wykonywanie w nich codziennych obowiązków wiąże się z minimalnym zagrożeniem dla ludzi. Jest i druga strona medalu, czyli budynki gospodarskie, w których zagrożenia czyhają na każdym kroku. Oczywiście PFHBiPM jako firma jest nastawiona głównie na to, żeby zapewnić bezpieczeństwo pracownikom i dyrekcja nie szczędzi na to środków, akceptując różnego rodzaju pomysły zespołu w celu przywrócenia i stworzenia dla naszych pracowników jak najlepszych warunków. Odbywają się posiedzenia komisji BHP, na których szczegółowo omawiamy wszystkie sprawy dotyczące bezpieczeństwa pracowników terenowych; mówimy tutaj głównie o zootechnikach, ponieważ ich jest najwięcej, jednak nie zapominajmy o doradcach żywieniowych, ogólnych i hodowlanych, a także o inspektorach nadzoru, którzy w zastępstwach też wykonują pewne czynności zootechniczne. My, jako służba BHP, na terenach naszych budynków jesteśmy w stanie zapewniać bezpieczeństwo. Natomiast w gospodarstwach tego wpływu za bardzo nie mamy, ponieważ nie możemy zażądać od właściciela, aby wprowadził w budynku zmiany i udogodnienia na czas pracy naszych pracowników. Dlatego główny kierunek naszego działania to przede wszystkim edukacja i wyposażenie pracownika. Nasi pracownicy mają szytą na miarę odzież, co zapewnia komfort pracy. Gotowa odzież, taka z marketu, często nie jest dopasowana – a to przeszkadza. Cenne są również narady z pracownikami, podczas których jesteśmy w stanie weryfikować różne pomysły i rozwiązania. Jednocześnie oczywiście, jako zespół BHP, wymagamy, aby nasi pracownicy korzystali z odpowiedniego obuwia roboczego. Jest to dość istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa, bo najwięcej wypadków zdarza się w oborach. W tej kwestii, jako Federacja, możemy się pochwalić znaczącym spadkiem wypadkowości. Niewątpliwie wpływają na to szkolenia w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, które prowadzimy. Podczas nich, oprócz ustawowych treści, które są narzucone przez przepisy, skupiamy się także na zagadnieniach typowych dla naszej branży. Jednocześnie każdy pracownik terenowy, który uczestniczy w szkoleniach okresowych, jest też regularnie szkolony w zakresie udzielania pierwszej pomocy.
Przed czym najbardziej ostrzegacie pracowników?
Przede wszystkim ostrzegamy przed zagrożeniami związanymi ze zwierzętami. Nigdy nie wiadomo, jak zwierzęta, również krowy, się zachowają. Dzisiaj są spokojne, a za chwilę mogą skoczyć na naszego pracownika, bo takie wypadki też się zdarzały. Oczywiście przestrzegamy pracowników przed innymi zwierzętami, które są w gospodarstwach, jak na przykład psy. Zdarzały się także pogryzienia czy zadrapania przez koty gospodarskie. Zwracamy również uwagę na rozmaite wystające elementy, lub maszyny o które można się uderzyć, czy na drzwi, które może popchnąć silny wiatr. Nagminnie dochodzi do pślizgnięć, stąd nacisk ze strony zespołu ds. BHP na odpowiednie obuwie, tzn. klasy „Safety”. Tylko takie buty zabezpieczają pracownika przed przebiciami, poślizgami na różnego rodzaju powierzchni, a także chronią palce przed zgnieceniem przez krowę. Analiza wypadkowa z wielu lat potwierdza, że osoby, które stosują tego rodzaju obuwie, kończą najczęściej tylko z potłuczeniami, a nie zmiażdżeniami. Na tego typu obuwie firma wypłaca pracownikowi ekwiwalent.
Odnośnie do wspomnianej analizy wypadkowej, jakie były najczęstsze wypadki wśród pracowników Federacji?
Pierwsza grupa to poślizgnięcia, druga – ataki zwierząt, a trzecia – niestety wypadki komunikacyjne. Te ostatnie zdarzają się notorycznie, więc w tym temacie ściśle współpracujemy z Wydziałem Administracji PFHBiPM. Oni bazują na zasadzie szkód, my bazujemy na zasadzie wypadków. Niestety pracownicy poruszają się z nadmierną prędkością, często nie dostosowują jej do warunków pogodowych. Nie jeżdżą oni wyłącznie autostradami. Na Podlasiu czy Podkarpaciu drogi są rzeczywiście mocno naszpikowane zakrętami, w dodatku ich jakość pozostawia wiele do życzenia, dlatego nawet najmniejsze zmiany warunków atmosferycznych – deszcz, śnieg czy gołoledź – zwiększają ryzyko kolizji. Tutaj wielki ukłon w stronę dyrekcji, która zapewnia flotę bezpiecznych pojazdów. Pracownicy użytkują samochody dobrej klasy, a każde auto jest wyposażone w system alarmowy SOS. Czyli w momencie, kiedy coś się dzieje, pracownik może wezwać pomoc i na miejscu szybko pojawi się karetka. Zawsze informujemy pracowników, szczególnie kiedy jadą w kilka osób, żeby bezwzględnie zapinali pasy. Informacja o zapiętych pasach jest w razie wypadku przekazywana do służb ratunkowych, które wysyłają odpowiednią liczbę karetek. I nie ukrywam, wypadki były wielką zmorą, jeżeli chodzi o naszą firmę. Średnio zdarzało się około 21–22 wypadków rocznie. W 2023 r. zdarzył się niestety wypadek śmiertelny. Kolejny rok natomiast przyniósł pierwsze efekty naszych szkoleń, ciągłego upominania i kontroli. To olbrzymi sukces, ponieważ ograniczyliśmy liczbę wypadków do 9. Myślę, że jest to dobry kierunek. Oczywiście pracownicy mogą narzekać, że ich kontrolujemy, ale kontrola jest podstawą zaufania. Jeżeli pracownicy będą widzieli, że pracodawca o nich dba, to sądzę, że oni też będą zupełnie inaczej pracować. Rok 2024 był szczególnie pracowity, ponieważ opracowaliśmy nowe oceny ryzyka zawodowego, gdyż jedne zagrożenia się pojawiają, a inne znikają. Na przykład po konsultacjach z instytucjami medycznymi wyeliminowaliśmy z list zagrożeń zupełnie brucelozę, która w ogóle nie występuje już w Polsce. Nie badamy więc pracowników pod tym kątem.
Jakim badaniom poddawani są pracownicy PFHBiPM?
To zależy od stanowiska. Oczywiście najbardziej rozbudowanym badaniom poddają się pracownicy terenowi. Wykonuje się więc testy na choroby odzwierzęce, ale też zalecamy badania psychotechniczne. Nie ma takiej możliwości, żeby nasz pracownik, który użytkuje samochód służbowy, wsiadł do niego bez wykonania badań psychotechnicznych. Za zgodą dyrekcji staramy się podpisywać jak najwięcej umów z ośrodkami medycyny pracy, żeby pracownicy nie musieli pokonywać 200–300 km do odpowiedniego ośrodka. Przy wystawianiu skierowania informujemy pracownika, do której najbliższej placówki ma się udać.
Zdarzają się jednak sytuacje zupełnie nieprzewidywalne. W tej chwili na przykład mamy zagrożenie pryszczycą. Jak Federacja na to reaguje?
Tak, teraz to naprawdę gorący okres. Wyczekujemy 10 lutego. To wtedy minie 21 dni od momentu pierwszego przypadku w Niemczech. Tyle trwa proces wykluwania się i inkubacji tej choroby. Liczymy na to, że do 10 lutego nie pojawi się żaden przypadek w Polsce. Wtedy będziemy spokojniejsi, ale na pewno pozostaniemy czujni. Obecnie jesteśmy przygotowani. Każdy z naszych pracowników jest wyposażony w kombinezony flizelinowe o gramaturze minimum 30 g/m2.
Do tego oczywiście rękawiczki nitrylowe i buty jednorazowe. Dodatkowo nasi pracownicy są wyposażeni w środki do dezynfekcji, które mogą sobie zakupić kartami paliwowymi na stacjach Orlenu. W przypadku braków oczywiście błyskawicznie reagujemy. Współpracujemy z kilkunastoma hurtowniami, które mają zarezerwowane dla nas materiały i wiedzą, czego nam potrzeba. W tym momencie dla naszych pracowników zakupiliśmy około 20 000 kombinezonów, tak aby maksymalnie zabezpieczyć hodowców. Oczywiście staramy się nie siać paniki, bo pryszczyca w Polsce oficjalnie nie występuje, ale lepiej być przygotowanym na różne sytuacje.
Tak na koniec… Cały czas rozmawialiśmy o pracownikach PFHBiPM. A gdyby, korzystając ze swojego doświadczenia, mógł Pan doradzić samym hodowcom, aby zwiększyli bezpieczeństwo w swoich gospodarstwach – co by Pan powiedział?
Nie ukrywam, że hodowla jest ciężkim tematem w zakresie bezpieczeństwa. Oczywiście pojawiające się nieustannie nowe rozwiązania technologiczne, otwieranie nowoczesnych obór, modernizacje budynków gospodarskich, wprowadzanie automatyzacji – wszystko wskazuje na to, że hodowcy coraz więcej myślą o bezpieczeństwie. Największą bolączką są wszelkiego rodzaju niedociągnięcia związane z instalacjami elektrycznymi – to stwarza ogromne zagrożenie. Do tego pozostawione poza i w oborze przedmioty oraz maszyny zwiększają ryzyko wypadku. Tak jak już powiedziałem, dużym problemem jest oczywiście śliska nawierzchnia. Natomiast pewnych rzeczy się nie uniknie. Warto jednak zachować porządek w gospodarstwie, bo porządek to 80% całego sukcesu związanego z bezpieczeństwem.