Mleczna diagnostyka
W leczeniu każdej choroby decydującą rolę odgrywa prawidłowa i zarazem kompleksowa diagnostyka. Im szybciej odkryjemy, co jest powodem infekcji, tym szybciej będziemy mogli w odpowiedni sposób zareagować. Jak się okazuje, jednym z najważniejszych elementów umożliwiających postawienie właściwej diagnozy w wielu chorobach bydła jest mleko. O tym, jak pomocne są jego analizy, opowiadał na tegorocznej Fermie Bydła w Łodzi prof. dr hab. Krzysztof Rypuła z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Zanim skupimy się na diagnostyce bazującej na próbkach mleka, trzeba zauważyć, że cały XX-wieczny postęp w hodowli zwierząt, a zwłaszcza w doskonaleniu ras bydła mlecznego, był nierozerwalnie związany z progresem w wielu innych dziedzinach naszego życia, w tym między innymi w rolnictwie, technologii produkcji i przechowywania pasz oraz w żywieniu i rozpoznawaniu chorób u zwierząt, czyli w diagnostyce chorób niezakaźnych i zakaźnych.
Profesor Rypuła zauważa, że to właśnie diagnostyka od lat 70. ulegała znacznemu udoskonalaniu, czy wręcz rewolucyjnym zmianom, dzięki czemu stanowi ona dzisiaj podstawę wielu programów kontroli i zwalczania chorób zakaźnych u bydła. Jednocześnie trzeba zwrócić uwagę, że wśród innych gatunków zwierząt od dłuższego czasu stawia się na różne modele monitorowania chorób, takich jak chociażby badanie pasków nasączonych śliną, co jest popularne w przypadku trzody chlewnej. Naturalne jest również to, że ogromne znaczenie w diagnozowaniu ludzi ma kierunek rozwoju badań koncentrujący się głównie na wykorzystaniu materiału, który można łatwo pozyskać i jednocześnie zapewniającego uzyskanie wiarygodnego wyniku.
Wracając jednak do bydła mlecznego, jak poinformował wykładowca łódzkiej prelekcji – u tego gatunku zwierząt wykorzystywanie mleka jako materiału diagnostycznego jest obecnie możliwe na dwóch płaszczyznach. Pierwsza z nich dotyczy wykrycia w badanym materiale swoistych przeciwciał skierowanych przeciwko konkretnym drobnoustrojom, jak np. przeciwko wirusowi enzootycznej białaczki bydła (BLV) czy wirusowi BVD. Druga płaszczyzna dotyczy wykrycia w mleku drobnoustroju będącego przyczyną takiego, a nie innego stanu. Tak jest w przypadku Staphylococcus aureus (gronkowiec złocisty) odpowiadającego za mastitis, Coxiella burnetii powodującej gorączkę Q, czy wirusa BVD – sprawcy wirusowej biegunki bydła i choroby błon śluzowych (BVD-MD).
Jak podkreśla prof. Rypuła, poza wykazaniem obecności drobnoustroju możemy dziś także wykazać, dzięki wykorzystaniu nowych technik diagnostycznych takich jak polimeryzacja łańcuchów kwasów nukleinowych (PCR), obecność materiału genetycznego danego drobnoustroju – niezależnie, czy jest to wirus, czy bakteria.
Bardzo istotne jest to, że w ostatnich latach trend związany z chorobami zakaźnymi ludzi i zwierząt zmierza do usprawnienia diagnostyki, poprzez poprawę swoistości i czułości używanych testów diagnostycznych. Motorem napędowym tego kierunku z pewnością jest postępująca globalizacja, a także istotna zmiana poglądów na temat produkcji żywności.
Jak celnie zauważył wykładowca z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu – przez ostatni okres dominującym i nadrzędnym kierunkiem w krajach Unii Europejskiej było rozwiązywanie problemów gospodarczych i społecznych w kontekście zagrożeń wewnętrznych i zewnętrznych dla hodowli i produkcji żywności. Jednocześnie był to czas na prowadzenie badań nad możliwościami i kierunkiem zastosowania nowoczesnych technik diagnostycznych w ochronie zdrowia ludzi i zwierząt. Obecnie, po wielu latach eksperymentów, wchodzimy w fazę transformacji, której założenia odnoszą się przede wszystkim do wykorzystania nowoczesnych technologii cyfrowych, w tym dostępnych metod diagnozowania chorób, łagodzenia ujemnych kosztów środowiskowych związanych z prowadzeniem rolnictwa oraz uzupełniania braku naszej wiedzy w wykorzystaniu opracowanych technologii.
Niezależnie od naszego zaangażowania, pracy i zdobytej wiedzy choroby zakaźne stanowią wciąż ogromne zagrożenie dla zdrowia i produktywności zwierząt, zarówno na poziomie krajowym, jak i na poziomie gospodarstwa. Dlatego wdrożenie bezpieczeństwa biologicznego, tzw. bioasekuracji, poprzez stosowanie środków zapobiegających ich wprowadzaniu i rozprzestrzenianiu się drobnoustrojów chorobotwórczych w krajach i gospodarstwach, jest dzisiaj koniecznością.
– Właśnie dlatego kontakt między „gośćmi” i bydłem powinien być zminimalizowany – apelował prof. Krzysztof Rypuła. – Nasze zwierzęta muszą być stale kontrolowane w odniesieniu do możliwości wystąpienia chorób zakaźnych. Także z powodu wspomnianej globalizacji i zwiększonej świadomości konsumentów znaczenie bezpieczeństwa biologicznego obejmuje dziś indywidualne gospodarstwo i tym samym zwiększa się presja na kontrolę możliwości przenoszenia chorób zakaźnych między gospodarstwami. Zaznaczyć trzeba, że aktualnie podobne działania prowadzone są w przemyśle na poziomie zakładu, regionu oraz kraju. W załączonej tabeli przedstawiono ważniejsze drobnoustroje powodujące zachorowania u bydła, drogi przenoszenia oraz materiał diagnostyczny wykorzystywany do badania, w tym wykorzystanie mleka, które stanowi nie tylko pełnowartościowe i niezbędne pożywienie, ale także doskonały materiał do badań.