O pasteryzacji mleka dla cieląt słów kilka

Hodowcy, którzy zainwestowali w urządzenie do pasteryzacji mleka dla cieląt, mogą mieć pokusę zagospodarowania tzw. mleka odpadowego na cele paszowe. Czy to na pewno jest przejawem gospodarności?

TEKST: DR PAWEŁ GÓRKA, UNIWERSYTET ROLNICZY W KRAKOWIE; ZDJĘCIE: FIRMOWE

Każde gospodarstwo decydujące się na żywienie cieląt mlekiem prędzej czy później staje przed dylematem zakupu pasteryzatora. Niezależnie, czy nosiło się z zamiarem nabycia takiego urządzenia, czy też nie, na ogół jest „bombardowane” ofertami różnych producentów, którzy przekonują, że taki sprzęt jest w gospodarstwie niezbędny. Z drugiej strony, przeciwnicy podawania cielętom mleka, do których nie sposób nie zaliczyć producentów preparatów mlekozastępczych, uważają, że pasteryzacja mleka nie jest sposobem na wyeliminowanie wad jego podawania cielętom. Po wnikliwej analizie argumentów obu stron „sporu” trudno nie przyznać, przynajmniej w pewnym stopniu, racji zarówno jednej z nich, jak i drugiej. Przyjrzyjmy się więc nieco wnikliwiej zaletom i wadom żywienia cieląt mlekiem pasteryzowanym.

Najważniejsze zdrowie cieląt
Jednym z najważniejszych celów odchowu cieląt jest utrzymanie dobrego stanu ich zdrowia. Ponieważ przyczyną chorób cieląt mogą być bakterie, wirusy lub pierwotniaki, pobrane z siarą lub mlekiem, hodowca powinien dołożyć wszelkich starań, aby w tych paszach takie mikroorganizmy się nie znalazły.

Pewna ilość bakterii zawsze znajduje się zarówno w siarze, jak i w mleku. Pochodzą one z kanału strzykowego, wymienia, rąk dojarza, urządzeń udojowych itp. Niekoniecznie muszą to być bakterie chorobotwórcze. Niemniej jednak obecności takich bakterii w siarze i mleku nie można wykluczyć, podobnie jak nie można wykluczyć obecności w tych paszach chorobotwórczych wirusów, pierwotniaków czy grzybów. Pomimo braku objawów, np. zapalenia gruczołu mlekowego, krowa może w siarze lub mleku wydzielać mikroorganizmy zagrażające zdrowiu cielęcia. Wiele chorób u krów przebiega bezobjawowo lub brak symptomów choroby może wynikać z tego, że jest ona dopiero w początkowym stadium rozwoju. Przyczyną chorób cieląt może być również duża ilość w skarmianej siarze lub mleku mikroorganizmów warunkowo chorobotwórczych, tj. takich, które mogą stać się przyczyną choroby cielęcia tylko w ściśle określonej sytuacji, np. gdy jego organizm jest osłabiony po uprzednio przebytej chorobie. Stąd też zaleca się, aby siara i mleko przed podaniem cielętom były rutynowo pasteryzowane.

Co to jest pasteryzacja?
Pasteryzacja to proces zmniejszenia ilości drobnoustrojów w mleku, a także w siarze (lub innym płynie) do prawie niewykrywalnego poziomu. Cel ten osiąga się poprzez działanie temperaturą przez ściśle określony czas. W przypadku pasteryzacji mleka dla cieląt najczęściej stosowane jest jego podgrzewanie do temp. 63–65°C przez 20–30 min. Wraz ze wzrostem temperatury wymagany czas jej działania skraca się. Urządzenia do pasteryzacji mleka z wykorzystaniem wysokich temperatur są jednakże znacznie rzadziej stosowane w produkcji zwierzęcej. Na ogół są to bardziej zaawansowane technologicznie urządzenia, a w efekcie droższe. Z kolei w przypadku siary zalecane temperatura i czas pasteryzacji to 60°C i 30–60 min. W odróżnieniu od pasteryzacji mleka, temperatura pasteryzacji siary nie może być większa od wspomnianych 60°C, gdyż prowadzi to do zmniejszenia ilości immunoglobulin w siarze. Z drugiej strony, zastosowanie niższej temperatury nie pozwala na efektywną eliminację mikroorganizmów z pasteryzowanego płynu.

Udokumentowane zalety
Wyniki badań jednoznacznie wskazują, że podawanie pasteryzowanej siary oraz mleka zmniejsza liczbę chorób u cieląt. Dla przykładu, wyniki badań hiszpańskich, przeprowadzonych w warunkach praktycznych na ponad 600 cielętach, wykazały prawie trzy razy mniejszą ilość leczeń oraz około dwa razy mniejszą ilość upadków w grupie cieląt żywionych pasteryzowaną siarą i mlekiem, w porównaniu do grupy żywionej paszami niepasteryzowanymi (Armengol i Fraile, 2016). W gospodarstwie, w którym przeprowadzono badania, pasteryzacja siary i mleka wyraźnie zmniejszyła ilość bakterii w tych paszach. Warto zauważyć, że ich ilość była szczególnie duża w siarze, a jej pasteryzacja znacznie zmniejszała skalę tego problemu (rycina 1).

Rycina 1. Wpływ pasteryzacji siary i mleka na liczbę upadków i liczbę leczonych w gospodarstwie cieląt (Armengol i Fraile, 2016)

O ile pasteryzacja mleka dla cieląt jest powszechnie znana hodowcom, o tyle pasteryzacja siary jest sporą nowością. Dopiero niedawno dopracowano przebieg tego procesu tak, aby z jednej strony – usunąć z siary możliwie jak największą ilość drobnoustrojów, a z drugiej – w jak najmniejszym stopniu wpływać negatywnie na zawartość w siarze immunoglobulin oraz innych składników biologicznie aktywnych. Związki te są bowiem bardzo wrażliwe na działanie wysokiej temperatury. W ślad za określeniem optymalnej temperatury (60°C) i czasu (30–60 min) pasteryzacji siary, na rynku pojawiły się stosowne urządzenia do tego celu.

Nawiasem mówiąc, pasteryzacja siary za pomocą urządzenia nieprzeznaczonego do tego celu jest bardzo ryzykownym posunięciem. Proces ten musi być przeprowadzony bardzo precyzyjnie, a więc wykonywany przez urządzenie bardzo dokładnie kontrolujące temperaturę i czas pasteryzacji. W innym wypadku końcowym wynikiem pasteryzacji jest siara, która zawiera dużo mniej immunoglobulin, niż zawierała przed pasteryzacją, lub siara, która wciąż zawiera dużo bakterii. Ponadto „przegrzana” siara zamienia się w trudną do podania cielętom papkę.

Przez lata zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy żywienia cieląt mlekiem pasteryzowanym musieli zaakceptować fakt, że źródłem rozprzestrzeniania się chorób w stadzie może być właśnie siara. Opracowanie procesu jej pasteryzacji pozwoliło na przynajmniej znaczne ograniczenie ewentualnego negatywnego wpływu tego etapu żywienia cieląt na ich zdrowie. Logicznym sposobem wyeliminowania wspomnianego „słabego ogniwa” w żywieniu cieląt może być również zastąpienie siary preparatem siarozastępczym. Nawiasem mówiąc, aż trudno uwierzyć, że żadna z firm produkujących pasze dla cieląt nie propaguje stosowania tego typu produktów, jako alternatywę dla siary pasteryzowanej, chociaż wyniki niektórych badań zachęcają do takiego postępowania. Niezależnie od tego, w dobie dobrze opracowanej technologii pasteryzacji siary za hipokryzję można uznać podawanie cielętom pasteryzowanego mleka, przy jednoczesnym skarmianiu niepasteryzowanej siary. Wiele gospodarstw, które pasteryzują mleko – niestety – nawet nie rozważa możliwości pasteryzacji siary.

Są też wady…
Pomimo że pasteryzacja pozwala na znaczne zmniejszenie ilości drobnoustrojów w siarze i mleku, to nie jest ona procesem sterylizacji. Oznacza to, że zawsze w spasteryzowanych siarze i mleku znajdą się pewne ilości bakterii, w tym istnieje ryzyko, że będą to właśnie te chorobotwórcze. Stąd też pasteryzacja siary i mleka znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się chorób w gospodarstwie, które mogą być przenoszone z tymi paszami, ale nie eliminuje tego problemu całkowicie. Uważa się, że pasteryzacja siary i mleka efektywnie zmniejsza w tych paszach ilość takich mikroorganizmów, jak Salmonella spp., Escherichia coli, Streptococus spp., Listeria monocytogenes czy Mycobacterium tuberculosis – częstych winowajców chorób u cieląt, a także krów. Pasteryzację uznaje się także za efektywny sposób zwalczania Mycoplasma spp., Campylobacter spp. oraz Streptococcus spp. Uważa się również, że pasteryzacja efektywnie eliminuje z siary oraz mleka pierwotniaki, wirusy i grzyby. Nie jest ona jednakże efektywnym sposobem zwalczania wszystkich bakterii. Warto nadmienić, że nie niszczy znajdujących się w mleku form przetrwalnikowych bakterii, niektórych szczepów gram dodatnich bakterii, które mogą być odporne na działanie podwyższonej temperatury, toksyn bakteryjnych oraz pozostałości antybiotyków.

Jeżeli w żywieniu cieląt ma być stosowane mleko, to bezspornie powinno być pasteryzowane. Lub inaczej: lepiej pasteryzować, niż nie pasteryzować. Dodatkowo w ślad za podawaniem mleka pasteryzowanego powinna iść pasteryzacja siary.

Hodowca decydujący się na żywienie cieląt pasteryzowanymi paszami płynnymi powinien jednakże w pełni zdawać sobie sprawę, że pasteryzacja nie jest rozwiązaniem idealnym i może nieść za sobą szereg negatywnych konsekwencji, czasem bardzo kosztownych.

Do wady żywienia cieląt pasteryzowanymi siarą i mlekiem można zaliczyć potrzebę zakupu pasteryzatora, a nawet dwóch, gdyż pasteryzator do siary to na ogół osobne urządzenie. W zależności od wielkości stada bydła, czas zwrotu zakupu takiego urządzenia może wynosić kilka lat, nie wspominając o ewentualnych kosztach jego serwisowania. Znaczenie tego ostatniego, czyli regularnego sprawdzania poprawności działania sprzętu i ewentualnej jego naprawy, wydaje się być w praktyce szczególnie niedoceniane. Wyniki badań wskazują, że nawet w co ósmym gospodarstwie, w którym cielęta są żywione mlekiem pasteryzowanym, ilość bakterii w podawanej im paszy jest wciąż bardzo duża (Jorgensen i wsp., 2006). Świadczy to o tym, że duża liczba używanych w praktyce pasteryzatorów nie działa poprawnie lub są one używane nieprawidłowo!

Mleko odpadowe tańsze
Wykorzystanie tzw. mleka odpadowego w żywieniu cieląt to szczególnie kuszący sposób jego zagospodarowania, a jednocześnie szczególnie ryzykowny. Za mleko odpadowe uznaje się takie, które nie może zostać oddane do skupu, tj. mleko od krów chorych, a zwłaszcza od krów z objawami zapalenia wymienia, mleko od krów leczonych antybiotykami lub innymi środkami farmakologicznymi (tzw. mleko karencyjne), a także mleko zawierające większą od dopuszczalnej ilość bakterii i/lub komórek somatycznych. Bezspornie mleko takie nie nadaje się do spożycia przez ludzi. Nie powinno w ogóle trafiać do łańcucha pokarmowego człowieka. Stąd też logiczne jest, że nie powinno być również wykorzystywane jako pasza dla cieląt. Za niepodawaniem cielętom mleka od krów z podklinicznymi stanami zapalnymi wymienia lub krów leczonych przemawia również tzw. dobra praktyka rolnicza i ściśle związana z nią dbałość o zdrowie utrzymywanych zwierząt. Regulacje prawne w tym zakresie są dość zawikłane przynajmniej dla przeciętnego człowieka, a ich interpretacja niejednoznaczna. Dlatego nie będą dyskutowane w niniejszym artykule.

Do puli mleka odpadowego często zalicza się nadwyżkę siary oraz tzw. mleka posiarowego, pomimo że możliwe jest wprowadzenie tych produktów do obrotu zarówno dla celów żywienia (i nie tylko) ludzi, jak i zwierząt. Stąd też nadwyżka siary oraz tzw. mleko posiarowe nie powinny być traktowane jako „odpad”, lecz – ewentualnie – jako pasza.

Do podawania cielętom mleka odpadowego zachęca zmniejszenie kosztów żywienia tej grupy zwierząt, poprzez zmniejszenie zużycia w tym celu mleka pełnego lub preparatu mlekozastępczego. Chociaż wydawałoby się, że mleko, które nie może być sprzedane do skupu, to najtańsza pasza dla cieląt, to niestety rozumowanie takie nie jest w pełni prawidłowe. Koszt produkcji zarówno 1 litra mleka klasy ekstra, jak i 1 litra mleka odpadowego jest taki sam. A przynajmniej tak jest, jeżeli produkcja tego drugiego nie jest celem gospodarstwa samym w sobie – a przecież nigdy nie jest. W efekcie produkcja każdego litra mleka odpadowego powinna być rozpatrywana jako strata finansowa. Nawiasem mówiąc, najbardziej zainteresowane wykorzystaniem w żywieniu cieląt mleka nienadającego się do sprzedaży są gospodarstwa, w których jego produkcja jest duża. Jeżeli odchów cieląt może być prowadzony wyłącznie lub przede wszystkim w oparciu o mleko odpadowe, to najprawdopodobniej zdrowie krów i organizacja pozyskiwania mleka w takim gospodarstwie pozostawiają wiele do życzenia. W takiej sytuacji głównym dążeniem hodowcy powinno być ograniczenie produkcji mleka nienadającego się do skupu, poprzez poprawienie stanu zdrowia krów i jakości uzyskiwanego surowca, a nie planowanie metod jego zagospodarowania.

Szczególnie duże ryzyko
Ze względu na możliwą bardzo dużą ilość bakterii oraz innych mikroorganizmów chorobotwórczych w mleku odpadowym, pasteryzacja takiego mleka wydaje się w szczególności uzasadniona. Jak już jednakże wspomniano, nie jest to proces sterylizacji. Umożliwi on znaczne zmniejszenie ilości mikroorganizmów w pasteryzowanym płynie, ale nie wyeliminuje ich całkowicie. Niejednokrotnie wykazano, że liczba bakterii znajdujących się w mleku odpadowym jest zdecydowanie większa w porównaniu z ich ilością w siarze czy preparacie mlekozastępczym. Znajdują się w nim między innymi bakterie paciorkowca, gronkowca czy pałeczki okrężnicy, będące potencjalnymi czynnikami zakaźnymi. Dodatkowo mleko odpadowe często jest przechowywane przez kilka godzin w warunkach doskonałych dla rozwoju bakterii (temperatura pokojowa, brudne naczynia). Biorąc pod uwagę możliwą zawodność działania sprzętu do pasteryzacji lub błąd obsługi w tym zakresie, podawanie cielętom mleka odpadowego, nawet pasteryzowanego, jest bardzo ryzykowne.

Problematyczne antybiotyki
Na szczególną uwagę zasługuje możliwa zawartość w mleku odpadowym antybiotyków, których nie usuwa proces pasteryzacji (Jorgensen i wsp., 2006; Gullberg i wsp., 2011). Często słyszy się z ust hodowców, że ich obecność w mleku podawanym cielętom może nawet poprawiać efekty odchowu, gdyż niszczy bakterie chorobotwórcze zarówno w mleku, jak i w przewodzie pokarmowym cieląt. Nic bardziej bzdurnego. Nawet jeśli ilość antybiotyków w mleku odpadowym jest na tyle duża, że pozwala na eliminację bakterii z takiej paszy, to równocześnie wpływa negatywnie na symbiotyczną (dobroczynną) mikroflorę przewodu pokarmowego zdrowych cieląt. Wyniki badań wskazują, że podawanie cielętom mleka zawierającego nawet śladowe ilości antybiotyków wpływa na mikroflorę nie tylko jelit, ale także żwacza, pomimo że mleko do żwacza „nie wpada” (Li i wsp., 2017), co może opóźniać rozwój tego odcinka przewodu pokarmowego.

Należy również mocno podkreślić, że obecność antybiotyków w mleku nie eliminuje z niego toksyn bakteryjnych, podobnie jak nie robi tego pasteryzacja. Te z pewnością nie mają dobroczynnego wpływu na rozwój organizmu cieląt.

Negatywny wpływ pozostałości antybiotyków w mleku dotyczy również wzrostu lekooporności patogenów bytujących w środowisku. W ostatnich latach wykonano szereg badań, które jednoznacznie wskazują, że w kale cieląt żywionych mlekiem odpadowym zawierającym pozostałości antybiotyków znajduje się więcej bakterii odpornych na tę grupę leków (Brunton i wsp., 2014; Maynou i wsp., 2017). W przypadku zarażenia się takimi bakteriami przez hodowcę, zootechnika lub członków ich rodzin podjęte próby leczenia mogą być mało skuteczne. Żywienie cieląt mlekiem odpadowym poza tym, że jest ryzykowne – jest również po prostu nieodpowiedzialne.

Dyskusyjne komórki somatyczne
Nie ma na tę chwilę dowodów, że zwiększona liczba komórek somatycznych w mleku szkodzi cielętom. Generalnie badania takie byłyby trudne do wykonania. Odpowiedź na pytanie: czy podawanie mleka z dużą ilością komórek somatycznych, oczywiście pasteryzowanego, szkodzi cielętom? – brzmi więc: nie wiemy tego. Niezależnie, czy mleko takie szkodzi, czy nie szkodzi cielętom, duża zawartość komórek somatycznych w mleku oznacza, że zostało uzyskane od krów, które nie były w pełni zdrowe. Skład mleka od takich zwierząt może zmieniać się znacznie z dnia na dzień oraz często charakteryzuje się małą zawartością białka i tłuszczu (rycina 2, Jorgensen i wsp., 2006). Duże dobowe wahania składu chemicznego mleka są jedną z przyczyn gorszych przyrostów masy ciała cieląt (Hill i wsp., 2008). Możliwa mała lub bardzo mała zawartość składników pokarmowych w takim mleku może także nie pozwalać na pełne pokrycie potrzeb pokarmowych zwierząt. Generalnie ilość szkodliwych patogenów i antybiotyków w mleku zdojonym od chorych, leczonych lub będących w trakcie karencji krów może być tak duża, że w konsekwencji jego wartość odżywcza może znacznie różnić się od wartości odżywczej mleka pełnego. To z kolei nie pozwala na uzyskanie pożądanych efektów odchowu cieląt.

Rycina 2. Zawartość podstawowych składników pokarmowych, energii oraz komórek somatycznych w mleku odpadowym (n = 31, Jorgensen i wsp., 2006)

Nie tylko pasteryzacja jest istotna
Oczywiście efektywność procesu pasteryzacji, tj. temperatura działania i czas, jest bardzo ważnym czynnikiem decydującym o efektach żywienia cieląt pasteryzowanymi paszami płynnymi. Warto jednak wspomnieć, że po spasteryzowaniu siary i mleka ilość bakterii w tych paszach może bardzo szybko zwiększyć się, jeżeli są one nieprawidłowo przechowywane. O tym, ile drobnoustrojów znajdzie się w siarze lub mleku podanym cielęciu, decyduje również szeroko pojęta higiena żywienia. Badania amerykańskie wskazują, że o ile prawidłowo przeprowadzona pasteryzacja znacznie zmniejsza liczbę znajdujących się w mleku bakterii, o tyle w momencie podania go cielęciu zawartość tych mikroorganizmów jest nierzadko bardzo duża (Elizondo-Salazar i wsp., 2010). Oznacza to, że w wielu gospodarstwach pasteryzuje się mleko, po czym cielę i tak otrzymuje paszę zawierającą mnóstwo patogennych mikroorganizmów, bo jest ono źle przechowywane lub skarmiane z brudnych wiader! Naganną praktyką jest również zwiększanie temperatury lub czasu pasteryzacji powyżej parametrów rekomendowanych przez producenta pasteryzatora w celu rzekomego zwiększenia efektywności procesu. Przegrzanie siary prowadzi do zmniejszenia ilości znajdujących się w niej immunoglobulin. Z kolei przegrzanie mleka zmniejsza strawność znajdujących się w nim składników pokarmowych (białek) i może prowadzić do większej liczby biegunek u cieląt.

Bądźmy odpowiedzialni
Żywienie cieląt siarą i mlekiem, które były poddane pasteryzacji, wskazuje na dużą świadomość hodowcy, a także jego odpowiedzialność. O tej drugiej decyduje jednak również to, czy proces pasteryzacji pasz był wykonany prawidłowo – niestety, sposób jego przeprowadzania często pozostawia wiele do życzenia. Z drugiej strony, stosowanie w żywieniu cieląt mleka odpadowego, nawet pasteryzowanego, nie może być uznane za postępowanie odpowiedzialne.

Nadchodzące wydarzenia