Gleba – odżywczy minerał
Nie budzi wątpliwości, że dla większości ludzi ważne jest smaczne i zdrowe odżywianie. Większość posiłków oraz produktów żywnościowych ma swój początek w polu. O jakości żywności czy pasz zwierzęcych w znacznej mierze decyduje gleba. To ona zapewnia plony, które stanowią podstawę w żywieniu niemal wszystkich grup zwierząt. To na polu zaczyna się produkcja mleka, mięsa i innych produktów żywnościowych, dlatego niezwykle ważna jest dobra kondycja gleby, jej zdrowie oraz produktywność.
tekst: Sowul&Sowul sp. z o.o., zdjęcie: Ivan Bandura (Unsplash)
Użytki zielone, które są jedną ze spiżarni zwierzęcej kuchni, stanowią w Polsce ponad 21% użytków rolnych – ponad 3 mln ha obszaru naszego kraju. Przy roślinach zbożowych, rzepaku czy kukurydzy niewiele mówi się o tej grupie zasiewów, a przecież to trawy, lucerny czy koniczyny stanowią podstawę w żywieniu krów. W tym artykule postaram się pokazać, jak zadbać o kondycję UZ, aby cieszyć się ich zdrowiem oraz plonami zielonki najwyższej jakości.
Wszystko zaczyna się w glebie…
Gleba – jako mieszanina minerałów, żywej oraz martwej materii organicznej, powietrza i wody – jest jednym z najważniejszych zasobów naszej planety. Glebę możemy nazwać żywym organizmem, który nieprzerwanie się formuje. Od milionów lat procesy te trwają na całym globie. Ich kształtowanie rozpoczęło się od rozpadu skał na skutek działania między innymi wody oraz temperatur. Następnie resztki roślin, rozkładające się na skałach, dodatkowo je przetwarzały i użyźniały. Oprócz wspomnianych procesów miało miejsce wiele innych glebotwórczych czynników, na przykład ruchy lodowcowe, które przyczyniły się do obecnego urozmaicenia gleb na świecie i w Polsce. Za jakość oraz typ gleb w naszym kraju odpowiadają głównie wspomniane ruchy lodowcowe, które kształtowały nasze gleby. W kraju nad Wisłą najczęściej spotykane są gleby brunatne i płowe, klasyfikowane jako III i IV klasy bonitacyjne. Gleby takie stanowią blisko 50% powierzchni Polski. Następne w kolejności są gleby bielicowe, występujące na ok. 25% obszaru naszego kraju. Są to ziemie lekkie, o niskiej żyzności, zwykle należą do V i VI klasy. Oprócz wspomnianych dwóch najliczniejszych typów gleb, mówiąc o UZ, nie sposób nie wspomnieć o glebach bagiennych, zajmujących ok. 7% powierzchni kraju. Są to tereny głównie nadrzeczne, znane jako torfy. Z uwagi na swoją specyfikę najczęściej wykorzystuje się je pod pastwiska i łąki.
Najważniejszym wskaźnikiem określającym jakość gleby jest jej zasobność w materię organiczną. To ta wartość określa właściwości gruntu oraz jego aktywność biologiczną. Pożądana jest jak najwyższa wartość materii organicznej, gdyż to ona zabezpiecza glebę przed erozją, stabilizuje jej strukturę oraz ogranicza podatność na zagęszczanie. Polskie grunty nie należą do szczególnie zasobnych w próchnicę, gdyż gleby niższych klas charakteryzuje niższy wskaźnik niż gleby żyzne.
Oprócz procesów glebotwórczych oraz środowiska olbrzymi wpływ na jakość gleb mają sami rolnicy. Kluczowe są tu agrotechnika oraz zmianowanie. Temat znakomicie obrazuje Metoda Eicha i Kundlera, zwana także metodą reprodukcyjno- degradacyjną (tab. 1).
Polega ona na przyporządkowaniu grupom roślin oraz nawozom naturalnym wskaźników reprodukcyjnych (+) lub degradacyjnych (-). Jak się łatwo domyślić, dodatni współczynnik wpływa korzystnie na wzrost materii organicznej w glebie, ujemny – negatywnie. Spośród roślin uprawianych w plonie głównym najwyższą wartość reprodukcji próchnicy mają trawy oraz ich mieszanki z roślinami bobowatymi drobnonasiennymi. Trawy są roślinami, które cechuje bardzo intensywnie rozwinięty system korzeniowy. Ta cecha przekłada się bezpośrednio na wzbogacanie profilu glebowego w resztki roślinne, czyli w materię organiczną. Dodatkowym atutem tych roślin jest fakt, że swoimi intensywnymi systemami korzeniowymi pogłębiają warstwę orną, penetrując jej głębsze rejony.
Jednym ze sprawdzonych rozwiązań, zdających egzamin w takich sytuacjach jest kierowanie się przy doborze gatunków i odmian tworzeniem „schodowego systemu korzeniowego” (tab. 2).
Wybierając mieszankę, warto sprawdzić lub zapytać doradcę, na jaką głębokość korzenią się rośliny, oraz wybrać taką, której składniki korzenią się w różnym spektrum głębokości. Na przykład lucerna siewna i koniczyna łąkowa swoim palowym korzeniem sięgają do głębszych warstw gleby. Nierzadko jest to nawet kilka metrów! Kupkówka pospolita, kostrzewa trzcinowa czy kostrzewa łąkowa mają silnie rozbudowany system korzeniowy, który także umożliwia pobieranie wody i składników pokarmowych z głębszych warstw gleby. Obecność powyższych gatunków w mieszance ma kluczowe znaczenie dla traw płytko korzeniących się, ponieważ gatunki te dostarczają im nie tylko wodę, ale także niezbędne składniki odżywcze. Taki dobór ułatwi przetrwanie okresowych niedoborów wody i pozwoli uzyskać zadowalający plon. Sprawdzonymi i często wybieranymi przez hodowców mieszankami o „schodowym systemie korzeniowym” są m.in.: Smakovita Protein Sowul z 70-procentowym udziałem lucerny, Luśka Premium z 40-procentowym udziałem lucerny, a także mieszanki wielogatunkowe, jak Krasula, czyli propozycja do uprawy wieloletniej na stanowiskach słabych.
Oprócz traw i bobowatych na uwagę zasługują również nawozy organiczne, które także pozytywnie oddziałują na stan gleby. Zarówno obornik i gnojowica, jak i słoma mają dodatni współczynnik reprodukcji materii organicznej.
Warta poddania analizie jest również druga strona medalu, czyli rośliny degradujące glebę. Okopowe, kukurydza oraz zboża intensywnie eksploatują warstwę uprawną, a mała ilość pozostawianych resztek, w postaci słomy ze zboża czy kukurydzy kiszonkowej, pogłębia problem. Taki stan rzeczy należy kontrolować poprzez odpowiedni płodozmian oraz wprowadzanie wspomnianych nawozów organicznych czy nawozów zielonych, będących poplonami lub międzyplonami.
Dlaczego materia organiczna jest tak ważna? Bo to właśnie ona, jej ilość w glebie odpowiada za najważniejsze procesy. A mianowicie: zawiera wszystkie niezbędne składniki odżywcze dla roślin, jest magazynem składników odżywczych, utrzymuje składniki pokarmowe w formie dostępnej bezpośrednio dla roślin, stanowi odnawialne źródło składników odżywczych, utrzymuje pożądaną strukturę gleby, chroni glebę przed erozją oraz magazynuje wodę.
W jaki sposób można wpływać na zawartość materii organicznej w glebie?
Przeprowadzone w ostatnich latach liczne badania uwidoczniły proces wyjaławiania gleb. Według nich konwencjonalna, często uproszczona uprawa negatywnie wpływa na biologię gleby oraz procesy życiowe w niej zachodzące. Mówiąc o uproszczeniach, nie mam na myśli odstawienia pługa, chociaż liczne publikacje pokazują zasadność takiego działania, ale raczej chciałbym się odnieść do gruntów, które po zbiorze plonu głównego poddawane są erozji, wymywaniu składników pokarmowych czy ich wywiewaniu. Dzieje się tak w wyniku pozostawienia powierzchni pola odkrytej na tygodnie czy miesiące. Na gruntach ornych sytuację możemy naprawić poprzez stosowanie międzyplonów i poplonów, które tworzą swoistą warstwę ochronną dla gleby. Inaczej sprawa wygląda na UZ. Tu roślinność wieloletnia przez okrągły rok chroni grunt przed niesprzyjającymi procesami.
Niezmiernie ważnym czynnikiem ochrony gleb jest również zrównoważone nawożenie. Do niedawna, w czasach gdy ceny nawozów uchodziły za „normalne”, najczęściej stosowanym nawozem był azot (N). Jest to pierwiastek plonotwórczy, który w odpowiednich warunkach może istotnie zwiększyć plon. Jednak bywa również czynnikiem, który może powodować większą presję chwastów, chorób roślin czy obniżenie odporności roślin na warunki stresowe, takie jak susza. W dobie wysokich cen nawozów wyraźnie widoczny jest wśród rolników trend inwestowania w pierwiastki inne niż azot. Mowa tu o fosforze (P), potasie (K) czy wapniu (Ca). Jest to znakomita informacja zarówno dla gleby, jak i dla samych rolników. Obok P i K to Ca, czyli wapń, powinien być pierwszym i najważniejszym pierwiastkiem. Potrzebę jego stosowania bardzo często uzasadniają analizy glebowe, które pokazują, że polskie gleby wciąż cierpią na zbyt niski odczyn, który bezpośrednio przyczynia się do rozwoju życia w glebie lub jego braku.
Kiedy gleba jest w dobrej kondycji, jak mechanicznie zadbać o użytki zielone?
Podsumowując powyższe treści, można dojść do wniosku, że UZ nie wymagają żadnych działań pielęgnacyjnych. Są bezpieczne, bo wciąż osłonięte przez darń. Utrzymywane przez wiele lat, budują jedynie materię organiczną, a trawy, jako „cudowne rośliny”, użyźniają grunty, na których rosną. W rzeczywistości nie do końca tak to wygląda. Fakt, że użytki zielone są utrzymywane w uprawie wieloletniej, powoduje, że aby zachować je na wysokim poziomie produkcji, należy dbać o nie nierzadko bardziej niż o zasiewy na gruntach ornych.
Jakie zabiegi możemy lub powinniśmy wykonywać na UZ?
- Podsiew połączony z odchwaszczaniem mechanicznym. Jest to jeden z pierwszych zabiegów, który wykonujemy wiosną. Po zimie w glebie znajduje się wilgoć, która pomaga we wschodach nasion użytych do podsiewu. Jednak zanim je wysiejemy, trzeba zrobić im miejsce w runi. W tym celu należy wykorzystać narzędzia przeznaczone do tego typu prac – brona chwastownik (daje najlepszy efekt) lub inny sprzęt, jakim dysponuje gospodarstwo. Może to być włóka łąkowa lub brona średnia (ciężka). Zabieg ten ma za zadanie oczyścić darń z martwych roślin i chwastów, wyrównać ewentualne kretowiny lub inne mechaniczne zanieczyszczenia darni oraz napowietrzyć i ogrzać grunt. Dodatkowo, poprzez uszkodzenie darni, determinuje rośliny do wcześniejszego rozpoczęcia wegetacji oraz rozkrzewienia.
- Aeracja, czyli zabieg polegający na mechanicznym nakłuciu darni. Jej celem jest napowietrzenie gleby, ogrzanie jej oraz uszkodzenie masy korzeniowej traw, w wyniku czego rośliny te krzewią się intensywniej. Dodatkowo w okresie deszczowym powstałe w glebie otwory przyczyniają się do magazynowania wody oraz zapobiegają jej spływom powierzchniowym.
- Wałowanie – nieodzowne szczególnie na gruntach torfowych. Celem zabiegu jest usunięcie z gleby zbędnego powietrza, a przede wszystkim dociśnięcie darni do podłoża, umożliwiające podsiąkanie wody oraz regenerację systemów korzeniowych roślin. Zabieg ten jest również wskazany po podsiewie i mechanicznym odchwaszczaniu traw. Wałowanie można wykonać również jesienią. Ważne, aby przeprowadzić je przed wejściem roślin w stan spoczynku zimowego.
- Precyzyjne nawożenie traw za pomocą talerzowych aplikatorów do gnojowicy. Jest to trend, który coraz częściej pojawia się na polach i łąkach rolników. Rozlew płynnych nawozów organicznych przy użyciu aplikatora zapobiega tworzeniu się skorupy na powierzchni użytku, ogranicza straty składników pokarmowych oraz ogranicza uszkodzenia roślin bobowatych drobnonasiennych, wrażliwych na nawożenie organiczne.
- Głęboszowanie UZ. Zabieg wykonywany jako ostatni w sezonie, ale jakże ważny oraz niedoceniany przez rolników. Polega na spulchnieniu darni (bez jej niszczenia) na głębokość od 25 cm do 45 cm. Jego zadaniem jest rozluźnienie struktury gleby, stworzenie magazynu wody oraz ułatwienie głębszego korzenienia się roślin. Wraz z postępującą mechanizacją gospodarstw na podwórkach rolników pojawia się coraz większy, a co za tym idzie, cięższy sprzęt: ciągniki z kosiarkami, beczkowozy, przyczepy samozbierające. Maszyny te poprzez swoją pracę zagęszczają intensywnie wierzchnią warstwę gleby, co, powtarzane przez kilka lat, może doprowadzić do jej powierzchniowego „zabetonowania”. Dzięki głęboszowaniu zbita struktura gleby zostaje rozluźniona, a grunt napowietrzony, dodatkowo w powstałych przestrzeniach ma szansę gromadzić się woda, do której rośliny będą miały dostęp przez dłuższy czas. Zabieg należy wykonać jesienią. Wiosenne głęboszowanie może przyczynić się do przesuszenia stanowiska.
Uwzględniając złożoność tematu, jakim jest gleba, oraz ilość zagadnień, jakie się z nią wiążą, nie sposób nie spojrzeć pod nogi, stawiając na niej kolejny krok. Prócz najważniejszego zadania, jakie pełni – czyli żywienia ludzi i zwierząt – dzięki jej żyzności, powiązanej bezpośrednio z jej zdrowiem, możemy cieszyć się otaczającą nas piękną roślinnością. Dotyczy to również UZ, bo cóż może równać się z widokiem soczystego, zielonego, majowego łanu trawy chylącej się pod swoim ciężarem…