Kryzys a zrównoważone rolnictwo

Proces przekształcania rolnictwa w jego bardziej zrównoważoną i sprzyjającą środowisku formę postępuje nie od dziś ani nie od wczoraj. Jednak nie zawsze wszystkie działania przebiegają jak z przysłowiowej górki. O tym, jaki wpływ mają na to ostatnie wydarzenia na świecie, a także jak ewoluują poglądy rolników na temat takich zmian, rozmawialiśmy z panią Małgorzatą Bojańczyk, dyrektorką Polskiego Stowarzyszenia Zrównoważonego Rolnictwa i Żywności.

rozmawiał: Mateusz Uciński

Pani dyrektor, czy mogłaby Pani naszym czytelnikom powiedzieć, czym jest zrównoważone rolnictwo? To bardzo popularny obecnie termin, ale nie wszyscy wiedzą, z czym tak naprawdę to się wiąże?

Zrównoważone rolnictwo to wszelkie działania w gospodarstwie, w całym gospodarstwie, na które należy patrzeć kompleksowo, ograniczające negatywny wpływ rolnictwa na środowisko i na klimat, ale jednocześnie uwzględniające aspekty ekonomiczne i społeczne. Zatem rolnictwo zrównoważone jest tylko wtedy, kiedy są spełnione trzy cele: środowiskowy, ekonomiczny i społeczny. W środowiskowym – jak wspomniałam – chodzi o to, żeby ograniczać negatywny wpływ, czyli na przykład żeby przy produkcji roślinnej ograniczać stosowanie środków ochrony roślin, optymalizować je, ograniczać nawożenie mineralne i dywersyfikować to z nawożeniem biologicznym. Ważne jest, by stosować praktyki regeneratywne, mające ogromny potencjał, jeśli chodzi o kwestie związane z tak zwanym rolnictwem węglowym, gdyż ziemia wtedy może pobierać dwutlenek węgla. Jeśli mowa o kwestiach ekonomicznych, to każdy rolnik jest menadżerem i chodzi tu o to, żeby ten biznes był odpowiednio zarządzany, mówiąc kolokwialnie – się spinał, czyli żeby produkcja była opłacalna.

Do tego dochodzi jeszcze czynnik społeczny, czyli akceptacja społeczna dla tego typu rolnictwa. Odczuwalne jest to w przypadku firm, które współpracują z hodowcami i rolnikami i razem podejmują działania, żeby taka produkcja była jak najmniej uciążliwa dla otoczenia. Należy pamiętać, że jest to kwestia dotycząca również konsumentów, którzy powinni być świadomi, czym jest ta produkcja, że stawia na dobrostan zwierząt i wszelkie zrównoważone praktyki, jeśli chodzi o samą produkcję roślinną. Gdy są spełnione te trzy cele, możemy mówić o rolnictwie zrównoważonym. Jest to bardzo powiązane z tym, co znajduje się w pakietach legislacyjnych i inicjatywach związanych z Europejskim Zielonym Ładem, czyli z założeniami, które są uwzględniane w strategiach „Od pola do stołu” i na rzecz bioróżnorodności. Generalnie chodzi o zmniejszenie stosowania środków ochrony roślin, redukcję nawożenia, polepszenie dobrostanu zwierząt i, naturalnie, o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, bo Europejski Zielony Ład to nic innego jak unijna odpowiedź na agendę ONZ-u dotyczącą realizacji zrównoważonego rozwoju. To wszystko jest realizowane krok po kroku, aby zapewnić przyszłym pokoleniom bezpieczeństwo żywnościowe.

Rozumiem, że Państwo, jako stowarzyszenie, staracie się wdrażać wszystkie te elementy, o których Pani mówiła.

Jako stowarzyszenie stawiamy właśnie na transfer wiedzy i chcemy upowszechniać rolnictwo zrównoważone w Polsce, tak aby ten model rolnictwa został wdrożony i był zrozumiały. Bardzo długo w mediach trwała debata, niestety nie do końca zrozumiała, w której mówiło się o rolnictwie właśnie zrównoważonym, ekologicznym, węglowym, a także o agroekologii i różnych możliwych kierunkach.

Chodzi nam o to, żeby poukładać i uporządkować te zagadnienia, tak żeby były zrozumiałe zarówno dla rolników, hodowców, jak i konsumentów. Dotyczy to także tego, co jest przedstawiane przez regulatorów, czyli przez rządzących – żeby był jasny przekaz, dlaczego na przykład niektóre przepisy są wprowadzone, z czego to wynika i dlaczego dotyczą one właśnie tych zrównoważonych praktyk. Nie mniej ważna jest też sfera biznesu, która współpracuje z hodowcami czy z dostawcami.

Pani dyrektor, jak polscy hodowcy do tego podchodzą? Czy coś się zmieniło? Wszyscy pamiętamy, że kiedy pojawiła się idea Europejskiego Zielonego Ładu, to wywołała duże poruszenie w środowisku.

Tak, było bardzo duże poruszenie. Pojawiały się głosy, że zmiany klimatyczne nie następują, że są to tylko jakieś polityczne dyskusje albo lobby biznesu. Jednak przeczą temu naukowe dowody, które wskazują, że to wszystko faktycznie się dzieje. Podejście do tego tematu na początku na pewno było mocno sceptyczne, dlatego że ostatecznie wszyscy się zastanawiali: co ja z tego będę miał? Istotny w tamtym momencie był właśnie ten przekaz, dosyć negatywny na początku, który wynikał między innymi z braku oceny wpływu wprowadzanych regulacji, który pokazałby, jakie konsekwencje będzie miało wprowadzenie tych wszystkich celów w każdym kraju członkowskim i z jakimi kosztami będzie to się wiązało. Pojawiały się co prawda raporty, które badały te kwestie, ale nie obejmowały one wszystkich założeń, badane były tylko wybrane elementy, i przewidywały spadek produkcji rolnej oraz że będzie to dosyć kosztowne. Mało mówiło się o pozytywnym wpływie tej transformacji, z czego ona wynika i dlaczego długoterminowo – jest to dobre rozwiązanie. Dlatego nastawienie było średnie, a hodowcy i rolnicy byli trochę straszeni Europejskim Zielonym Ładem. Warto zaznaczyć, że Krajowy Plan Strategiczny również został w dużym stopniu dostosowany do założeń Europejskiego Zielonego Ładu, bo taki był wymóg unijny. W związku z tym pojawiło się pewnego rodzaju niezadowolenie: dlaczego tutaj tyle, a tutaj nie tyle. Ale wiadomo, że budżet nie jest z gumy. A kiedy dodamy do tego kryzys, wojnę w Ukrainie, wysoką inflację, fakt, że budżet WPR planowany był przed tym wszystkim – mamy nagromadzenie wielu negatywnych czynników. Teraz to podejście już trochę się zmieniło, głównie dzięki otwartej dyskusji. Trzeba pamiętać, że najistotniejsze jest zrozumienie tematu, dlatego my też staramy się wytłumaczyć, dlaczego to się dzieje, dlaczego jest ważne i co tak naprawdę oznacza. Przygotowaliśmy Przewodnik Rolnictwa Zrównoważonego oraz kurs e-learningowy Akademia Zrównoważonego Rolnictwa, gdzie możemy zapoznać się z najważniejszymi tematami. Pokazujemy, że w kontekście hodowców to nie tylko produkcja zwierzęca, ale również produkcja paszy, więc to, co się dzieje na polu, także jest istotne. Poruszamy kwestie dotyczące samej emisyjności czy bioróżnorodności, ale także pokazujemy, dlaczego produkcja rolnicza musi być zgodna z prawem, dlaczego warunki pracy i BHP są ważne, dlaczego ważna jest współpraca ze społecznością.

Jak Państwo postrzegacie właśnie produkcję zwierzęcą?

Dla nas najistotniejsze jest to, żeby ta produkcja była niskoemisyjna, uwzględniała podwyższenie dobrostanu zwierząt, ograniczała zużycie antybiotyków oraz dbała o odporność ekonomiczną gospodarstw. To jest podejście, które promujemy. I tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o te korzyści, które w konsekwencji można z tego wszystkiego uzyskać. Czyli na przykład lepsze społeczne postrzeganie producentów produktów pochodzenia zwierzęcego, jak najlepsze wykorzystanie cennych składników nawozów odzwierzęcych, łagodzenie zmian klimatu i ograniczenie stresów środowiskowych w hodowlach. Oczywiście dla nas bardzo się liczy także zdrowie zwierząt poprawiające opłacalność produkcji, bo za tym idą wyższa jakość i wartość produktów zwierzęcych oraz wzmocnienie stabilności finansowej gospodarstw, które się tym zajmują.

Wracając do kryzysu, w którym jesteśmy, jaki to ma wpływ na zrównoważone rolnictwo? Rozmawiając z hodowcami, często słyszę opinię, że teraz najważniejsze, by przetrwać te ciężkie czasy.

Fakt, znajdujemy się w dosyć trudnej sytuacji. Tak jak pan powiedział, wielu rolników stawia na krótkoterminowe rozwiązania, żeby przetrwać tu i teraz. I to jest naturalne. Jednak nie można w tym wszystkim zapominać o długoterminowej perspektywie, należy patrzeć na takie rozwiązania, które pozwolą się utrzymać teraz, ale także w przyszłości. Bo, niestety, będzie coraz większa konkurencyjność, również ta klimatyczna. Pojawiają się coraz nowsze przepisy, które dotyczą zarówno dużych firm, jak i małych i średnich przedsiębiorstw. Rolnicy również będą musieli się do tego dostosować, bo jeżeli nie spełnią pewnych wymagań, może to grozić wypadnięciem z rynku. Dlatego tak istotne jest branie udziału w różnych inicjatywach, doszkalanie się cały czas i uświadamianie innym, o co w tym wszystkim chodzi. Warto także korzystać ze wsparcia finansowego zarówno unijnego, jak i krajowego. Spróbować jak najbardziej wykorzystać wspólną politykę rolną, bo po to są te środki, żeby były realnym wsparciem dla gospodarstw. Zwłaszcza że – z tego co wiem – rodzimy dobrostan jest na bardzo dobrym poziomie, co sprzyja otrzymaniu dopłat. Ekoschematy również sprzyjają zrównoważonej produkcji roślinnej. Miejmy nadzieję, że zawirowania dotyczące wojny, inflacji i wszelkich związanych z tym konsekwencji niedługo się skończą.

Pani dyrektor, gdyby miała Pani wskazać któryś z elementów tego całego kryzysu jako najbardziej groźny, to co by Pani wskazała? Bo jakkolwiek by patrzeć, to mamy kumulację – prawda?

Mamy kumulację, ale myślę, że tutaj bardzo widoczny jest niewystarczający dialog, żeby zrozumieć niektóre elementy, o co w tym wszystkim chodzi. Trudno jest wskazać najgroźniejszy element, chociaż wiem, że najgorsza jest wojna i to, że nie zostało przedłużone porozumienie zbożowe po 17 lipca – i tu mamy różne zagrożenia z tym związane. Są to ewidentnie rzeczy, które będą miały wpływ na globalne rozwiązania i wysokość cen produktów spożywczych. Więc na końcu tak naprawdę my, konsumenci, będziemy za to płacić, i zagrożone będzie bezpieczeństwo żywnościowe, jeśli chodzi o globalne podejście. Natomiast uważam, że tu i teraz, w Polsce, największym zagrożeniem jest wspomniany wcześniej niewystarczający dialog. Musimy z jednej strony patrzeć na to, co mówią naukowcy, z drugiej zaś obserwować nadchodzące regulacje prawne. Jest to klasyczny przykład kija i marchewki, do których musimy się dostosować. Proszę zwrócić uwagę, że Komisja Europejska nie odpuszcza i bardzo szybko wdraża agendę dotyczącą Europejskiego Zielonego Ładu. Jest naprawdę bardzo, bardzo dużo rozwiązań legislacyjnych, które są na ukończeniu albo już zostały wdrożone, lub za chwilę zostaną wdrożone. To wszystko na nas spadnie, musimy się do tego przygotować. I to już nie jest pytanie czy, tylko jak. Dlatego właśnie – według mnie – bardzo potrzebny jest dialog. Warto próbować wziąć w nim udział i nie mówić: ja nie chcę, bo się nie dostosuję, bo nie jestem gotowy. Trzeba zebrać się na odwagę i szukać informacji, brać udział we wspólnych inicjatywach, pytać, jeśli się chce pozostać na rynku.

Jak najbardziej się z Panią zgadzam, że brak zrozumienia, odpowiedniego przepływu informacji, niedoinformowanie to bardzo znaczące elementy obecnego kryzysu. Jak to wygląda na rynku?

Obserwujemy duże firmy, które zrzeszamy i które wdrożyły model rolnictwa zrównoważonego w całym łańcuchu decyzyjnym, mają globalnie wyznaczone dalekosiężne cele i posiadają wiedzę, co i jak robić. Pokazują, jak dany proces wygląda u rolnika, jak to jest potem przetwarzane, a następnie wdrażane w firmie, która sprzedaje te produkty. Moim zdaniem w najsłabszym położeniu są małe i średnie przedsiębiorstwa lub pojedynczy hodowcy, którzy nie mają dostępu do wiedzy albo mają dostęp utrudniony. Dlatego właśnie stawiamy na różne inicjatywy, aby ich uświadamiać, dostarczać im niezbędnych informacji. Żeby nie było takich sytuacji, że prawo wymusza de facto pewne działania, nagle trzeba coś zrobić, ale wiele osób nie daje sobie z tym rady i niekiedy może być już za późno. Teraz najważniejszy jest 2025 rok, kiedy pewne rozwiązania dotyczące zrównoważonej produkcji żywności zostaną wdrożone i jest jeszcze czas, aby się do tego przygotować. Dlatego właśnie bardzo potrzebny jest dialog między różnymi środowiskami tworzącymi rynek rolniczy w naszym kraju.

Czy nie obawiacie się Państwo sytuacji, kiedy w Europie zostaną wdrożone założenia Zielonego Ładu, podczas gdy reszta świata nie poczyni podobnych zmian i dzięki temu de facto będzie bardziej konkurencyjna w produkcji rolnej?

Podeszłabym do tego globalnie i wyszła od celów zrównoważonego rozwoju, które dotyczą nie tylko Europy, ale również innych części świata, gdzie spotykają się przedstawiciele różnych krajów i dyskutują na temat, co zrobić, aby zapewnić bezpieczeństwo klimatyczne i żywnościowe. Faktycznie Europejski Zielony Ład jest dosyć mocno wyśrubowany, natomiast inne kraje, takie jak Kanada, Stany Zjednoczone czy Chiny, także mają swoją politykę klimatyczną i też starają się dostosować do celów zrównoważonego rozwoju. Co z konkurencyjnością? Tutaj – moim zdaniem – dosyć dobry jest przykład, kiedy w Polsce pojawiło się zboże z Ukrainy, które nie spełniało norm, i nagle okazało się, że mamy problem, bo miało to wpływ na ceny i konkurencyjność. Czyli co jest tak naprawdę najważniejsze? Najważniejsze są standardy i utrzymanie tych standardów wspólnie, a więc znowu potrzebujemy dialogu. Istnieją przecież umowy międzynarodowe. Europa będzie negocjować takie umowy, żeby te standardy wspólnie wypracować i żeby zmierzały one do jednego celu, jakim jest zmniejszenie emisyjności. Przecież wszystkim krajom na tym zależy – to jest kwestia utrzymania wspólnych norm, które będą respektowane nawzajem.

Pomijając już wszelkie prawne działania dotyczące zrównoważonego rolnictwa, we współczesnym rolnictwie mamy też ciemniejszą stronę medalu, czyli ekoterroryzm, przybierający ekstremalne formy i niestety zyskujący duży poklask społeczeństwa.

W Polsce chyba nie mamy takich ekstremalnych przykładów, jak na przykład w Niemczech, gdzie młodzież się przykleja do autostrad albo w różnych instytucjach kulturalnych oblewa obrazy farbą olejną, ale ewidentnie są to groźne zjawiska. Trzeba w tym wszystkim znaleźć zdrowy rozsądek, bo takie zachowania ekstremalne nikomu nie służą – według mnie – nie prowadzą do osiągnięcia celu. Skupiają się bardziej na zwróceniu na siebie uwagi, a nie na rzeczywistym rozwiązaniu problemu. Rozumiem frustrację niektórych ludzi, szczególnie młodych. I tutaj nie można zapominać o tym, jak bardzo silny głos mają młodzi ludzie – mam na myśli pokolenia Z i millenialsów. To oni narzucają trendy. Kto tak naprawdę decyduje, co będziemy jeść i czego chcemy? To my, konsumenci przy półkach sklepowych, a wśród nas jest bardzo dużo młodych osób, coraz bardziej świadomych i narzucających niektóre rozwiązania, które później przekładają się chociażby na mody żywieniowe. Po to są robione badania konsumenckie, żeby zobaczyć, jak to wszystko wygląda.

Co ma w planach Wasze stowarzyszenie w najbliższym czasie?

Będziemy cały czas upowszechniać model zrównoważonego rolnictwa. Z konkretnych rozwiązań będziemy nadal rozwijać Przewodnik Rolnictwa Zrównoważonego, w którym teraz przygotowujemy obszerny dział o żywieniu zwierząt. Planujemy także działać w naszej Akademii Zrównoważonego Rolnictwa oraz przygotowujemy projekt wspierający aktywne kobiety na obszarach wiejskich. 

Nadchodzące wydarzenia